Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

Oglądalność lewicowych stacji drastycznie spadła. Eksperci winią za to... Trumpa

Oglądalność lewicowych stacji CNN i MSNBC w ostatnim czasie drastycznie spadła. Eksperci uważają, że winny temu jest fakt, iż Donald Trump nie jest już prezydentem.

Altair78 (talk). Based on a picture by Doug Waldron., CC BY-SA 2.0 <https://creativecommons.org/licenses/by-sa/2.0>, via Wikimedia Commons

Od lat mówi się o tym, że amerykańskie mainstreamowe media stają się coraz bardziej lewicowe. Doskonale było to widać w czasie wyborów 2016 i pierwszej kadencji Trumpa. Według badania Media Research Center z 2018 roku aż 92 proc. materiałów mu poświęconych miało negatywny wydźwięk. CNN i MSNBC były jednymi z najbardziej anty-trumpowych mediów w USA, krytykując go zarówno w wiadomościach, jak i w publicystyce.

Teraz pojawiły się dane oglądalności z Nielsen Media Research za drugi kwartał 2021 i okazuje się, że obie te stacje przeżywają poważny kryzys. Spadek oglądalności czy czytelnictwa dotyka wszystkie „klasyczne” media, co jest zapewne powodem rosnącej popularności mediów internetowych, ale w ich wypadku odpływ widzów był dramatyczny.

W drugim kwartale MSNBC miała średnio 847 tysięcy widzów, a CNN zaledwie 654 tysiące. Dla porównania prawicowa Fox News miała średnio 1,2 miliona widzów i była najchętniej oglądaną stacją u wszystkich dostawców kablówki.

O ile CNN miała problemy z przyciągnięciem widzów ogółem, o tyle MSNBC zanotowała bardzo słabe wyniki wśród grupy wiekowej 25-54. Popularność wśród tej grupy jest dla telewizji niezwykle ważna, gdyż osoby z tej grupy mają największą siłę nabywczą, a tym samym są najbardziej atrakcyjne dla potencjalnych reklamodawców. MSNBC miała w tej grupie średnio 115 tysięcy, CNN 160 tysięcy, a Fox News 240 tysięcy. Także w tzw. prime time, czyli czasie największej oglądalności, MSNBC wylądowała na ostatnim miejscu z 198 tysiącami widzów (CNN miała ich 224 tysiące, a Fox News 347 tysięcy). Wiele programów MSNBC miała w tym kwartale najgorsze wyniki od lat w tej kluczowej grupie.

Znacznie zmalała również oglądalność programów publicystycznych. Szczególnie widoczne to było w CNN. Ich najpopularniejszym programem publicystycznym był Cuomo Prime Time prowadzony przez Chrisa Cuomo, brata gubernatora Nowego Jorku. Średnio przyciągał 1,2 miliona widzów, co dało mu dopiero... 22. miejsce w kategorii cyklicznych programów emitowanych w dni powszednie. Wyprzedziło go osiem programów emitowanych przez MSNBC i aż 14 programów Fox News.

Zdaniem wielu ekspertów największym problemem tych stacji było to, że w czasie pierwszej kadencji Trumpa za bardzo koncentrowali się na jego krytyce. Przyciągało to widzów, którzy lubili się oburzać na jego kolejne posunięcia, ale gdy go zabrakło, te telewizje nie mają już im nic do zaoferowania. „CNN i MSNBC znały jedną sztuczkę i tą sztuczką było atakowanie Trumpa. Teraz, kiedy Trump nie jest już prezydentem, próbują utrzymać tę manię, ale nie jest to łatwe” - skomentował ekspert od mediów i profesor w Szkole Prawa Cornella William A. Jacobson - „Publiczność znikła, ponieważ nigdy nie była wierna dziennikarzom CNN i MSNBC, była wierna nienawiści do Trumpa”. Dodał, że nietrudno sobie wyobrazić, że szefowie tych stacji modlą się o to, żeby Donald Trump ponownie zwyciężył w 2024 roku.

Ekspert od mediów i profesor Uniwersytetu DePauw Jeffrey McCall zauważa, że jego zdaniem na odpływ widzów mogły mieć również inne czynniki, jak na przykład zmęczenie tematyką pandemii. Jego zdaniem głównym problemem jest jednak brak obiektywności. „CNN i MSNBC są szczególnie agresywne w ich lewicowym podejściu do wiadomości i tylko prawdziwie wierzący chcą wiadomości wyłącznie z punktu widzenia ideologii” - stwierdził – „Nadal potrzebna jest intelektualna szczerość w podejściu d\o dziennikarstwa i widzowie czują, że CNN i MSNBC są zbyt upolitycznione, aby być obiektywne”.

Zdaniem McCalla odejście widzów było w jakimś stopniu spowodowane tym, że Trump przestał być prezydentem. Jednak jego zdaniem większym problemem jest dla nich paradoksalnie administracja Bidena. Zauważa, że jest wiele tematów niezwiązanych z Trumpem, które mogłyby zainteresować nawet ich lewicową publiczność – inflacja, wzrost przestępczości, impas w Senacie uniemożliwiający przyjmowanie nowych ustaw czy kryzys imigracyjny. Dziennikarze tych stacji boją się poruszać te tematy, gdyż mogłoby to zaszkodzić politycznie Bidenowi i Demokratom.

Dziennikarz Joe Concha zauważył, że oprócz Trumpa winne spadkowi oglądalności są też głośne skandale z ich dziennikarzami. Cuomo dał się niedawno przyłapać na tym, że radził swojemu bratu i jego ludziom, jak sobie radzić z zainteresowaniem medialnym oskarżeniami o molestowanie, jakie postawiły wobec niego liczne kobiety. Zapraszając go do swojego programu, nie zadawał mu również pytań o to ani o skandal dotyczący zaniżania liczby zgonów na COVID w domach opieki. Dziennikarka MSNBC Joy Reid nazwała na antenie czarnoskórego konserwatywnego sędziego Sądu Najwyższego Clarence'a Thomasa „Wujkiem Clarencem”, co było nawiązaniem do rasistowskiego określenia „Wujek Tom” oznaczającego Murzynów-zdrajców rasowych. Główny analityk prawny CNN Jeffrey Toobin dał się przyłapać na masturbacji podczas służbowej rozmowy z szefami magazynu New Yorker.

Concha zauważa, że żaden z tych dziennikarzy nie poniósł najmniejszej nawet kary za swoje zachowanie. Toobin przestał się jedynie na jakiś czas pojawiać na antenie. Jego zdaniem wpływa to negatywnie na ich wiarygodność i odstrasza widzów. Concha uważa, że nigdy jej nie odzyskają, gdyż to wymagałoby, aby ich gwiazdy pohamowały własne ego i zaczęły przekazywać informacje zamiast stawiać się w centralnym punkcie i przekazywać opinie. „A tak się nie stanie” - podkreślił.

Donald Trump jeszcze jako prezydent stwierdził, że oglądalność wrogich mu stacji drastycznie spadnie, kiedy odejdzie z Białego Domu. Teraz zauważył, że tak się stało i postanowił to skomentować we własnym stylu. „To prawdopodobnie jedyna dobra rzecz w tym, że nie jestem już prezydentem” - powiedział.

 

 



Źródło: niezalezna.pl, New York Post

Wiktor Młynarz