NIK zupełnie nie pasuje do pejzażu zielonej wyspy Donalda Tuska. Taki inspektor, jeden z drugim, biorą pod lupę, co chcą, a potem same kłopoty. Dach na stadionie się nie zamyka, deszcz zalewa murawę – inspektorzy już tam węszą. Ekrany przy autostradach stoją nowe, ładne – inspektorzy twierdzą, że jest ich za dużo i że przepłacono za nie. A już raport z kontroli organizacji wizyty prezydenta w Katyniu w 2010 r. brzmi tak, jakby jego autorem był Antoni Macierewicz. Strach pomyśleć, co by było, gdyby minister Arabski udostępnił kontrolerom wszystkie dokumenty.
Teraz NIK wziął się za szkoły. Okazało się, że na 32 placówki tylko sześć jest gotowych na przyjęcie sześciolatków. Wścibscy dziennikarze ujawnili, że taki właśnie raport sporządza NIK i potwierdza to, o czym w imieniu rodziców od dawna krzyczą Karolina i Tomek Elbanowscy. Tego już za wiele. W MEN-ie popłoch. Choć raportu jeszcze nie ma, jest już odpowiedź. W NIK-u też znalazł się ktoś przytomny i w porę zredagował komunikat. Że może nie jest dobrze, ale kiedyś będzie lepiej. To duży postęp.
Następnym krokiem powinno być przyłączenie Izby do Kancelarii Premiera, albo jeszcze prościej – nominacja Pawła Grasia na prezesa NIK-u.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Jan Pospieszalski