- Historia marszałka Grodzkiego, któremu prokuratura stawia zarzuty na podstawie zeznań blisko 200 świadków, oskarżających czasami wręcz samych siebie o danie łapówki tylko dlatego, że zostali do tego przymuszeni przez sytuację w szpitalu, w którym pracował marszałek Grodzki pokazuje, że zasada bezkarności jest poszerzona na znaczną część uczestników życia politycznego - mówi redaktor naczelny "Gazety Polskiej" i "Gazety Polskiej Codziennie" Tomasz Sakiewicz.
Komentując senacką obstrukcję ws. uchylenia immunitetu marszałkowi Tomaszowi Grodzkiemu publicysta przypomniał, że podstawową zasadą elit postkomunistycznych III RP była bezkarność i stawianie ich ponad prawem, "które było dla wszystkich pozostałych". - Było to niezbędne; po pierwsze do tego, żeby komunistyczni zbrodniarze nie zostali rozliczeni za udział w systemie totalitarnym. Po drugie, żeby stworzyć domniemaną abolicję wobec przejmowania majątku narodowego i wykradania pieniędzy z systemu finansów publicznych - mówi Tomasz Sakiewicz.
- Niestety, ta zasada, mimo wielu zmian. Mimo wręcz rewolucyjnych przekształceń, które nastąpiły w ciągu ostatnich trzydziestu lat tak naprawdę została mocno poszerzona o wszystkich, którzy wpasowali się w stary układ. Jego podstawowymi zwolennikami są niektórzy sędziowie, ale nie tylko.
- dodał.
- Historia marszałka Grodzkiego, któremu prokuratura stawia zarzuty na podstawie zeznań blisko 200 świadków, oskarżających czasami wręcz samych siebie o danie łapówki tylko dlatego, że zostali do tego przymuszeni przez sytuację w szpitalu, w którym pracował marszałek Grodzki pokazuje, że zasada bezkarności jest poszerzona na znaczną część uczestników życia politycznego
- zauważa dziennikarz.
Jego zdaniem, dostosowuje się do tego nie tylko PO, postkomuniści, PSL, "ale w zasadzie wszystkie partie opozycyjne". - Z niewiadomych przyczyn uważają, że nawet jeśli staną przeciwko swojemu elektoratowi i będą głosować całkowicie wbrew jego interesom (bo przecież system korupcyjny w służbie zdrowia uderzał dokładnie we wszystkich obywateli) należy przede wszystkim chronić elity III RP - tłumaczy.
- Są gotowi zapłacić za to sporą cenę, byle ten system się utrzymał. Głosowanie nad immunitetem marszałka Grodzkiego (o ile do niego dojdzie) będzie bardzo dobrym wskaźnikiem tego, czy coś w Polsce się zmieniło, czy system postkomunistyczny jednak dalej trwa
- podsumowuje Tomasz Sakiewicz.
Pod koniec 2019 r. Radio Szczecin podało, że obecny marszałek Senatu - który jako lekarz chirurg zawodowo związany był ze Specjalistycznym Szpitalem im. prof. Alfreda Sokołowskiego w Szczecinie - kontaktował się w 2016 r. z prof. Agnieszką Popielą ws. wpłaty "na fundację". Chodzi o Fundację Pomocy Transplantologii w Szczecinie. Według rozgłośni z korespondencji, do której dotarli dziennikarze, wynika, że Grodzki przyjął wpłatę, gdy matka Popieli walczyła z chorobą nowotworową. Prof. Popiela napisała na Twitterze, że wpłata była efektem presji psychicznej.
Dziennikarz Radia Szczecin i "Gazety Polskiej Codziennie" Tomasz Duklanowski po ujawnieniu tego materiału zaczął otrzymywać kolejne informacje od pacjentów, którzy twierdzili, że wręczali korzyści majątkowe marszałkowi Senatu. W "Gazecie Polskiej" i "Gazecie Polskiej Codziennie" regularnie zaczęły pojawiać się artykuły ze wstrząsającymi relacjami osób, będących w przeszłości pacjentami szczecińskiego szpitala.
22 marca Prokuratura Krajowa przekazała, że wniosek Prokuratury Regionalnej w Szczecinie o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego został przekazany do Senatu RP.
Mimo, że co pewien czas pojawiają się kolejne osoby oskarżające Tomasza Grodzkiego o przyjmowanie korzyści majątkowych w związku z leczeniem ich, lub bliskich, marszałek Senatu konsekwentnie zaprzecza. Próbuje także wychodzić ze swoistą kontrofensywą, pozywając dziennikarzy, którzy sprawę nagłaśniają, w tym Tomasza Duklanowskiego, Tomasza Sakiewicza.