PO i zaprzyjaźnione z nią media już nie udają, że mają jakikolwiek dobry pomysł na Polskę. Chodzi im tylko o partykularne, małe interesy. Wściekłość, jaką wzbudziły w Platformie pomyślne negocjacje między Mateuszem Morawieckim a Lewicą, ma głęboką przyczynę.
Partia Borysa Budki jest coraz mniej skuteczna jako polityczny „starszy brat”, nieformalny lider lewicowo-liberalnej opozycji. Pierwszy cios jej pozycji zadała Polska 2050. Teraz Lewica pokazała, że nie ma sensu – robiąc poważną politykę – oglądać się na niepoważną Platformę. Do myślenia daje także rozmowa Aleksandra Kwaśniewskiego z Moniką Olejnik w TVN24. Postkomunistyczny lider nie dał się rozstawiać po kątach – jasno i wyraźnie powiedział dziennikarce, że czarnowidztwo w polskich sprawach przekracza granice rozsądku. Czy to wszystko oznacza jednak, że na naszych oczach powstaje jakiś trwały sojusz między PiS a Lewicą, jak twierdzą choćby konfederaci próbujący wciąż coś ugrać na ewentualnych kłopotach Zjednoczonej Prawicy? Nic z tych rzeczy. Zawieszenie broni między rządem a Lewicą jest taktyczne. Ale to właśnie PiS i Lewica pokazały, co różni polityczną dziecinadę i partyjny nihilizm od realnej troski o polską przyszłość.