Rodzina Bajkowskich żyła zgodnie, dzieci były zadbane, miały bardzo dobre wyniki w nauce, a pomimo to - po decyzji sądu - ich spokój został zburzony. Maluchy odebrano siłą, aby trafiły do domu dziecka. - To kuriozalna decyzja - uważa poseł PiS Andrzej Duda, który zaangażował się w pomoc rodzinie.
O dramatycznej sytuacji Bajkowskich po raz pierwszy w połowie lutego napisała „Rzeczpospolita”. Wówczas wyszło na jaw, że listopadzie 2010 r. rodzice dzieci zgłosili się do Krakowskiego Instytutu Psychologii.
„Rodzice z własnej inicjatywy chcą rozwiązać swoje problemy – ich starsi synowie nie lubią chodzić do szkoły” – napisała „Rzeczpospolita”.
W marcu 2012 r. Bajkowscy przerwali terapię, a po miesiącu sąd został powiadomiony o rzekomym stosowaniu przemocy wobec dzieci. Chociaż kuratorzy nie potwierdzili problemów, a szkolni wychowawcy chwalili rodziców, to sąd wszczął postępowanie o ograniczenie im praw rodzicielskich. I machina ruszyła. 30 stycznia zapadła decyzja o odebraniu dzieci Bajkowskim. Już pod koniec lutego służby socjalne planowały to zrobić. Wtedy jeszcze udał się uniknąć najgorszego. Ale do czasu.
W środę troje dzieci - 13-letnie bliźniaki i 10-latek - zabrano ze szkoły i przewieziono - jak relacjonowały media - do domu dziecka. To efekt orzeczenia krakowskiego sądu z 30 stycznia tego roku w sprawie rodziny Bajkowskich.
"Sprawa jest bardzo kontrowersyjna, postanowienie wydane przez sąd z klauzulą natychmiastowej wykonalności dotyczące odebrania dzieci i przekazania ich do placów interwencyjnej, a następnie placówki socjalizacyjnej, czyli domu dziecka wzbudza ogromne wątpliwości, nie tylko samych rodziców, ale też prawników" - przekonywał Duda na środowej konferencji prasowej w Sejmie.
Źródło: Rzeczpospolita
gb