Donald Tusk przeprosił wczoraj Agnieszkę Holland za „
niedopuszczalne” słowa Stefana Niesiołowskiego. Po kolejnej wolcie znanej reżyserki, która znowu wyraziła brak chęci na poparcie PO, wściekły polityk zaatakował ją, stwierdzając, że Holland interesuje tylko „
córunia lesbijka”, a nie interes Polski.
A interesem Polski jest oczywiście bezgraniczne popieranie jedynie słusznej partii. Holland w odpowiedzi poleciła wrócić krewkiemu posłowi do owadów, którymi się zajmował.
Szkoda tylko, że Donald Tusk nie miał odwagi cywilnej postąpić podobnie w przypadku kogoś, kogo zapewne nie znosi, czyli Ewy Stankiewicz. Nie uczynił tego Stefan Niesiołowski, gdy w maju 2012 r. zaatakował ją przed gmachem Sejmu, mówiąc do niej „
won stąd!”.
Premier nadal nie widzi w tym przypadku powodu do przeprosin, a w sytuacji mniej drastycznej, choć też chamskiej, odważył się skarcić swojego posła. Interes polityczny zawsze jest ważniejszy, a ten zapewne nie idzie w parze z wykonaniem uprzejmego gestu wobec krytycznej dziennikarki.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Grzegorz Wszołek