Mieszkańcy dolnośląskiego Lubania protestują przeciwko planom przywozu do miasta 13 mln ton odpadów, które mają być sprowadzone z zagranicy i składowane w wyrobisku po kopalni „Księginki”. Ostateczną decyzję w tej sprawie ma wydać tamtejsze starostwo powiatowe.
Spółka Eurovia Bazalty, do której należy teren po kopalni, wystąpiła do Starostwa Powiatowego w Lubaniu z wnioskiem o zmianę decyzji ustanawiającej kierunek rekultywacji terenu z wodno-leśnego na leśny. Według planu spółki wyrobisko po kopalni miałoby być zasypane, a na nim zasadzony las. Do zasypania terenu miałoby posłużyć 13 mln ton odpadów poprodukcyjnych sprowadzonych z zagranicy.
Sprzeciw wobec takiej decyzji wyrażają mieszkańcy miasta i powiatu lubańskiego. Pod listem protestacyjnym, przygotowanym przez Regionalne Centrum Edukacji Ekologicznej (RCEE) przy Miejskiej i Powiatowej Bibliotece Publicznej w Lubaniu, zebrano już 6 tys. podpisów.
Agnieszka Wierzbicka, kierowniczka Regionalnego Centrum Edukacji Ekologicznej i inicjatorka listu, zwróciła uwagę, że teren po byłej kopalni Księginki stanowi miejsce wartościowe pod względem przyrodniczym i turystycznym. Po wstrzymaniu wydobycia, w 2012 r., wyrobisko zaczęło naturalnie wypełniać się wodą, a nowy dom znalazły tam liczne ptaki wodne, płazy i gady.
"Miejsce to, oprócz walorów turystycznych ma też wartość edukacyjną i naukową. Teren, po wcześniejszym uzyskaniu zezwolenia, odwiedzają już m.in. studenci geologii. To już jest fantastyczne miejsce, a co dopiero wtedy, kiedy będą mogli odwiedzać je swobodnie turyści i podziwiać takie unikatowe rzeczy jak np. skalne talerze, znajdujące się dalej na terenie kopalni"
– tłumaczyła.
"W przyszłości to miejsce mogłoby być fantastycznym geoparkiem. Nie trzeba tam dużych inwestycji. Teren ten powinien zostać pozostawiony w spokoju i niech przyroda sama się tam rządzi. Zasypywanie odpadami wyrobisk pokopalnianych to jest najgorsza rzecz, jaką można zrobić. Współcześnie się od tego odchodzi. W Niemczech np. wyrobiska po kopalniach węgla brunatnego zamienia się w jeziora i tworzy Pojezierze Łużyckie"
– zauważyła Wierzbicka.
Jak podkreśliła, mieszkańcy mają też obawy, że do składowiska będą trafiać również takie odpady, które nie powinny być tam składowane. Zwróciła uwagę, że do takiej sytuacji doszło ostatnio w pobliskim Rębiszowie, gdzie do rekultywowanej kopalni bazaltu przywożone odpady nie były zgodne z tym, co deklarowano.
Mieszkańcy obawiają się także uciążliwych transportów odpadów samochodami ciężarowymi. "Oszacowano, że do wyrobiska, które znajduje się zaledwie dwa kilometry od centrum miasta, będzie musiało w ciągu 60 lat przyjechać pół miliona ciężarowych transportów" – dodała Wierzbicka.
Spółka Eurovia Bazalty SA. w wydanym oświadczeniu wskazała, że wystąpienie z wnioskiem o zmianę decyzji ustanawiającej kierunek rekultywacji to standardowa, przewidziana prawem i zasadą gospodarki o obiegu zamkniętym procedura, przewidziana dla podmiotów prowadzących działalność wydobywczą.
Firma zaprzecza też zarzutom, że zamierza importować odpady "z niemieckich hut" lub inne odpady, które mogłyby stanowić zagrożenie dla środowiska naturalnego i składować je w wyrobisku kopalni.
– podano.
Ostateczną decyzję w tej sprawie ma wydać Starostwo Powiatowe w Lubaniu. Jak powiedział starosta lubański Walery Czarnecki, wydając decyzję, starostwo musi zasięgnąć opinii dyrektora Regionalnych Lasów Państwowych, Urzędu Górniczego i burmistrza Lubania. "Otrzymaliśmy już opinie Urzędu Górniczego i Lasów Państwowych – są to opinie pozytywne. Oczekujemy na opinię burmistrza miasta Lubań. Burmistrz, ze względu na skomplikowany charakter sprawy, poprosił o przedłużenie terminu wydania decyzji do 29 stycznia, tym samym my jako organ musieliśmy również zawiesić nasze czynności w tej sprawie" – mówił.
"Będziemy brać pod uwagę również głosy mieszkańców, jako wyraz ważnego interesu społecznego. Decyzja ta ma jednak charakter uznaniowy, więc trzeba rozpatrzeć wszystkie wątki"
– dodał starosta.
Urząd Miejski w Lubaniu zamierza wydać negatywną opinię co do zmiany kierunku rekultywacji kopalni.