31 stycznia zapadnie wyrok w procesie wytoczonym przez Michała Tuska wydawcy "Faktu" za sugestie tego tabloidu, że synowi premiera grozi do 10 lat więzienia w związku z możliwością przestępstwa przy jego współpracy z OLT Express.
W poniedziałek Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił wszystkie wnioski dowodowe strony pozwanej o wezwanie świadków. Pozwany chciał m.in. przesłuchania szefa Amber Gold Marcina P. (dziś w areszcie).
- Realizacja tych wniosków jest zbędna dla sprawy - powiedział sędzia Paweł Pyzio. Pozwani złożyli zastrzeżenie do tej decyzji. Sąd dopuścił tylko dokumenty.
Gdy latem 2012 r. wybuchła afera Amber Gold - głównego udziałowca linii lotniczych OLT Express - media pisały też
o współpracy z OLT syna premiera, zatrudnionego zarazem na gdańskim lotnisku jako specjalista ds. marketingu.
"Fakt" pisał o "aferze młodego Tuska". Cytowano słowa szefa Amber Gold Marcina P.: M. Tusk
"przyniósł nam konkretną informację o tym, ile Port Lotniczy w Gdańsku bierze od naszej konkurencji, konkretnie od Wizz Air, za obsłużenie jednego pasażera". M. Tusk zaprzeczał, by przekazał OLT taką informację.
Przedmiotem pozwu jest tytuł "Faktu": "
Michałowi Tuskowi grozi 10 lat więzienia?!". Był tam też tekst, że może on "pójść do więzienia nawet na 10 lat. Za co? Za sprawę OLT". "Fakt" tak skomentował informację o złożeniu przez stowarzyszenie "Stop korupcji" doniesienia o możliwości przestępstwa rzekomego działania przez M. Tuska na szkodę lotniska w Gdańsku (za taki czyn może grozić do 10 lat więzienia).
W pozwie M. Tusk domaga się przeprosin w "Fakcie" i w kilku portalach internetowych za podanie "nieprawdziwej informacji". Według pełnomocnika powoda mec. Romana Giertycha - skoro nie ma żadnego dowodu przestępstwa, zarzutu ani aktu oskarżenia, to o nikim nie wolno pisać, że grozi mu 10 lat więzienia, nawet jeśli to osoba publiczna.
Adwokaci wydawcy "Faktu" wnoszą o oddalenie pozwu, bo uważają, że "
dziennikarzom wolno pytać"; że informacje gazety są prawdziwe i że działała ona w interesie publicznym, a o sprawie pisały wcześniej inne media. Według nich nie doszło do naruszenia dóbr osobistych powoda, który może być uważany za osobę publiczną (sam pokazuje się w mediach) i musi być z tego powodu bardziej odporny na krytykę.
Giertych powiedział, że na etapie ugody są sprawy M. Tuska z "Super Expressem" i "Wprost", które podobnie pisały o całej sprawie.
Aby nie przegrać procesu o ochronę dóbr osobistych, pozwany musi dowieść, że mówił prawdę albo co najmniej wykazać, że jego działanie nie było bezprawne, gdyż kierował się interesem publicznym.
Źródło: PAP
kp