Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji rozpatruje wniosek polskich pastafarian – osób deklarujących wiarę w Latającego Potwora Spaghetti – o rejestrację swojego Kościoła jako związku wyznaniowego. Administratorem strony pastafarian jest poseł Ruchu Palikota.
Wniosek o wpis
Kościoła Latającego Potwora Spaghetti wpłynął do Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji 30 lipca 2012 r. Obecnie MAiC rozpatruje go na podstawie ustawy o gwarancjach wolności sumienia i wyznania – ustaliła „Codzienna”.
– Do MAiC nie wpłynęły inne podobne wnioski – przekonuje Artur Koziołek, rzecznik prasowy MAiC. Z naszych informacji wynika, że ministerstwo powołało biegłych, którzy mają pomóc w jego ocenie. Decyzja ma zapaść pod koniec stycznia.
Jak pisała „Rzeczpospolita”, Armand Ryfiński, poseł Ruchu Palikota, jest od kilkunastu dni jednym z administratorów strony „Pan Buk Potwór Spaghetti” i w serwisie Facebook prowadzi antykatolicką kampanię. Treści obrażają m.in. słuchaczy Radia Maryja, nazywając katolicyzm „jednostką chorobową spowodowaną stosowaniem środków halucynogennych w postaci radia”.
– Tak jak z komuną walczyła Pomarańczowa Alternatywa, tak z przeogromnymi wpływami kleru walczą pastafarianie – przekonuje w rozmowie z „Codzienną” Ryfiński. Wniosek złożony do MAiC uważa za dobry.
– Przecież panuje pluralizm – mówi.
To już kolejny w ostatnim czasie antykatolicki wybryk – mówi poseł PiS‑u Andrzej Jaworski. Parlamentarzysta przypomina, że Ruch Palikota domaga się np. usunięcia Biblii z listy lektur szkolnych.
– Będziemy monitorowali te wypadki, bo jest ich stanowczo za dużo – mówi przewodniczący parlamentarnego zespołu ds. przeciwdziałania ateizacji Polski.
Specjaliści przestrzegają, że ewentualna rejestracja pastafarianizmu może stać się preludium do lawinowego rejestrowania nieistniejących związków wyznaniowych. Fakt ten może być wykorzystywany do prowokacji i wprowadzania chaosu na linii państwo–Kościół.
– Ministerstwo powinno brać pod uwagę przesłanki, które kierują wnioskodawcą – mówi „Codziennej” dr Maciej Zakrzewski z Papieskiego Uniwersytetu im. Jana Pawła II.
– Trzeba odróżnić happening od poważnego wniosku. Skoro MAiC nie godzi się na nadawanie dzieciom dziwacznych imion, to i w tym wypadku nie powinno pozwolić na takie dziwactwo. Taki wniosek to drwina nie tylko z religii, ale i z autorytetu państwa – dodaje politolog.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Wojciech Mucha