Do tej pory selekcjoner Jerzy Brzęczek niezbyt chętnie dzielił się swoimi przemyśleniami na temat reprezentacji Polski. Nie udzielał wywiadów, a swoją aktywność ograniczył tylko do przed- i pomeczowych konferencji prasowych. Wygląda na to, że teraz zmienił front. W czwartkowe popołudnie podczas zdalnej konferencji prasowej przez blisko półtorej godziny cierpliwie odpowiadał na pytania dziennikarzy.
Kiedy skończy Pan tworzenie reprezentacji na Euro 2020?
Zmiana terminu Euro 2020 spowodowała, że w kontekście gry w reprezentacji zaczęliśmy rozważać nazwiska piłkarzy, których nie braliśmy pod uwagę na Euro 2020 w pierwotnym terminie. Gdyby nie pandemia, to Jakub Moder czy Przemysław Płacheta nie zadebiutowaliby w reprezentacji przed mistrzowskim turniejem. COVID-19 wywrócił wszystko do góry nogami i nie chodzi tutaj tylko o naszą drużynę. Wystarczy spojrzeć na to, co się dzieje w czołowych ligach Europy, gdzie tych meczów gra się najwięcej. Jest całe mnóstwo kontuzji mięśniowych i nie zapobiegł temu nawet fakt dopuszczenia pięciu zmian w meczu. Jako trener kadry uważnie obserwuję sytuację i przygotowuję warianty awaryjne. Dlatego szansę w meczach o stawkę dostają młodzi zawodnicy. Chodzi o to, żeby okrzepli w grze w kadrze i w razie kontuzji któregoś z podstawowych piłkarzy byli gotowi do dołączenia do składu.
Ostatnio media obiegła informacja, że Łukasz Piszczek ma wrócić do drużyny narodowej, ale w nowej roli.
Rozmawiałem z nim jakiś rok temu, że chciałbym wykorzystać jego doświadczenie. Łukasz przez wiele lat gra na wysokim poziomie, był na kilku wielkich imprezach, a to niezwykle istotne. Nie myślałem o nim w takim kontekście, że ma odpowiadać za treningi obrońców, raczej liczyłem na jego wsparcie w kwestiach mentalnych i podzielenie się swoim doświadczeniem.
A co z Pana siostrzeńcem Kubą Błaszczykowskim?
Kuby nie ma w kadrze od września ubiegłego roku. Od tego czasu częściej leczy urazy, niż gra w piłkę. Czy jeszcze zagra w reprezentacji? Dlaczego nie? Musi być w odpowiedniej formie, czyli w takiej, jak podczas mistrzostw Europy we Francji.
W 2021 r. nie należy się spodziewać w reprezentacji nowych twarzy?
Na pewno nie będzie dużej liczby debiutantów. Wysyłając powołania, zamierzamy bazować na piłkarzach, z którymi pracowaliśmy w ostatnim czasie. W jesiennych meczach nie było z nami Krystiana Bielika czy Przemysława Frankowskiego, ale oni nadal są pod naszą obserwacją. Krystian w imponującym stylu wrócił do gry po kontuzji kolana.
Oglądałem go w meczach derbowych i prezentował się bardzo dobrze. Frankowskiemu przyjazdy na kadrę komplikowały przepisy covidowe, ale on także jest blisko drużyny narodowej.
Jakie macie cele na Euro 2020?
Cel jest prosty. Rozegrać na turnieju więcej niż trzy mecze. Później może się wydarzyć już wszystko, co pokazało chociażby Euro 2016, gdzie kadra wyeliminowała po karnych Szwajcarię i minimalnie także po konkursie jedenastek odpadła z Portugalią. Piłka pisze różne scenariusze.
Oprócz mistrzostw Europy w przyszłym roku Polaków czekają rozgrywane w ekspresowym tempie eliminacje mistrzostw świata w Katarze.
Od razu mierzymy się z dwoma najsilniejszymi zespołami na ich terenie – na Węgrzech i w Anglii. Czas pokaże, czy to dobry terminarz. Eliminacje Euro 2020 też rozpoczynaliśmy od wyjazdu z najsilniejszą w grupie Austrią. Wygraliśmy i awans zapewniliśmy sobie na dwie kolejki przed końcem. Obserwuję Węgrów od dłuższego czasu i zrobili niesamowity postęp. W Lidze Narodów awansowali do najwyższej dywizji, mają pokolenie bardzo zdolnych piłkarzy. Albania to także bardzo niewygodna drużyna.
Większość zawodników występuje w Serie A. Jednak cel jest jasny i oczywisty. Chcemy pojechać na mundial w Katarze.