Simon Gronowski będąc 11-letnim synem imigranta z Polski uniknął komory gazowej dzięki atakowi ruchu oporu na pociąg z Żydami z Belgii do Auschwitz. Dziś jest adwokatem, przyjaźni się z synem nazisty i apeluje do Żydów: otwórzcie się na cierpienia innych.
"
Naziści zabili moją mamę i siostrę w Auschwitz-Birkenau. Ojciec, imigrant z Polski, w dniu ich aresztowania był w szpitalu; zmarł w depresji w 1945 r. Mnie, 11-latka, Gestapo aresztowało w Brukseli 17 marca 1943 roku" - zaczyna swoją historię Gronowski. Opowiadał ją już w belgijskich i niemieckich szkołach setki razy, ale jeszcze nigdy polskim odbiorcom.
Jest jednym z bohaterów, których losy pokazuje nowe Muzeum Holokaustu i Praw Człowieka w belgijskim Mechelen, w dawnym obozie przejściowym w koszarach Dossin, skąd hitlerowcy deportowali do Auschwitz 25,5 tys. Żydów, w większości imigrantów z Europy wschodniej i środkowej.
Tylko 5 proc. z nich przeżyło.
19 kwietnia 1943 roku Simona i jego matkę wsadzono nocą do bydlęcego pociągu.
To był transport numer XX, jedyny zaatakowany przez ruch oporu. Student medycyny Jura Liwszyc wraz z dwoma nieżydowskimi kolegami zatrzymali w nocny pociąg, dając maszyniście sygnał czerwoną lampą. Zdążyli otworzyć drzwi tylko pierwszego wagonu; Niemcy zaczęli strzelać do uciekających ludzi. Zamieszanie i strzały sprawiły, że Żydzi z innych wagonów zdecydowali się na ucieczkę. W sumie wyskoczyło 236 osób; 26 z nich Niemcy zabili na miejscu.
Simon nie opowiadał swej historii przez 60 lat. "
Teraz opowiadam, bo mnie o to proszono. To mój obowiązek. Muszę głosić świadectwo, bo są ludzie, którzy kwestionują istnienie komór gazowych. Są niebezpieczni, negują zbrodnie, bo chcą jutro popełnić nowe. Jak Brevik z Norwegii, który jest prawdziwym nazistą" - tłumaczy. Swoim świadectwem chce też podziękować wszystkim, którzy mu pomogli.
Ale zastrzega, że
mówi nie tylko w imieniu ofiar Holokaustu, ale też ofiar innych ludobójstw, m.in. w Armenii czy Rwandzie. "
Mowie w imieniu ofiar wszystkich okrucieństw. Nie mówię, że ludobójstwo Żydów było gorsze niż Ormian. Nie można porównywać ludobójstw - powiedział. -
Żydzi muszą się otworzyć; zdać sobie sprawę z bólu innych. Nie mają monopolu na cierpienie".
Gronowski zrezygnował z funkcji przewodniczącego związku Żydów deportowanych z obozu przejściowego Dossin. W 2005 roku źle przyjęto bowiem jego inicjatywę zaproszenia na coroczne uroczystości w koszarach uchodźcę Tutsi z Rwandy. "
W pociągach nie było Tutsi" - usłyszałem.
Kiedy rok później chciał zaprosić Ormianina, zostało mu to zabronione.
Jego zdaniem wielu Żydów całe życie poświęca na pielęgnowanie bólu; "
z bycia ofiarą zrobili swój oficjalny życiowy statut".
Źródło: PAP,niezalezna.pl
mn,Inga Czerny