PODMIANA - Przestają wierzyć w Trzaskowskiego » CZYTAJ TERAZ »

Przepłacony bezsens

Od stycznia 2013 r. ma ruszyć system Elektronicznej Weryfikacji Uprawnień Świadczeniobiorców (eWUŚ), który pozwoli lekarzom sprawdzić ubezpieczenie pacjenta. W testach systemu uczestniczy blisko połowa placówek ochrony zdrowia. Im bliżej uruchomienia

Filip Blazejowski/Gazeta Polska
Filip Blazejowski/Gazeta Polska
Od stycznia 2013 r. ma ruszyć system Elektronicznej Weryfikacji Uprawnień Świadczeniobiorców (eWUŚ), który pozwoli lekarzom sprawdzić ubezpieczenie pacjenta. W testach systemu uczestniczy blisko połowa placówek ochrony zdrowia. Im bliżej uruchomienia projektu, tym bardziej jest on krytykowany. Bo jest drogi, niepotrzebny i nie gwarantuje poufności danych pacjentów.

Minister administracji i cyfryzacji Michał Boni zachwala projekt, dzięki któremu pacjent nie będzie musiał przedstawiać dokumentów potwierdzających opłacenie ubezpieczenia zdrowotnego. Wystarczy dowód osobisty i numer PESEL, aby system połączył się z Centralnym Wykazem Ubezpieczonych i pokazał, czy pacjent ma prawo korzystania ze świadczeń medycznych - zapewnia minister Boni. Stworzenie systemu kosztowało ok. 10 mln zł, a roczny koszt jego utrzymania to 22 mln zł.

Jednak Ministerstwo Finansów uważa, że te wyliczenia są zaniżone. Także Rządowe Centrum Legislacji już kilka miesięcy temu wskazywało, że wykonujący projekt Narodowy Fundusz Zdrowia nie uwzględnił kosztów funkcjonowania systemu w wymaganym prawem okresie 10 lat. Do obsługi systemu NFZ zatrudnił 224 osoby, co według resortu finansów będzie kosztowało co najmniej 1,5 mln zł rocznie.

Stawia to pod znakiem zapytania sens tworzenia rejestru. - Liczba nieubezpieczonych Polaków nie jest duża, taniej byłoby uznać wszystkich za posiadających ubezpieczenie - mówi Maciej Hamankiewicz, szef Naczelnej Izby Lekarskiej. Zgadza się z tym Bolesław Piecha z PiS-u, który przypomina, że konstytucja gwarantuje każdemu obywatelowi pomoc medyczną, niezależnie od opłaconych składek. - Ten system jest zupełnie niepotrzebny, będzie generował problemy, zamiast je rozwiązywać - ostrzega Piecha.

Wykaz ubezpieczonych nie gwarantuje także bezpieczeństwa poufnych danych osobowych. - Systemowe udostępnienie wszystkim lekarzom danych wszystkich pacjentów spowoduje, że tajemnica lekarska stanie się fikcją - mówi dr Krzysztof Nyczaj, ekspert Krajowej Izby Gospodarczej. Jego zdaniem nieuprawnione podmioty nie mają nawet prawa wiedzieć, czy dana osoba jest uwzględniona w rejestrze.

Wątpliwości ma też Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych Wojciech Wiewiórowski. Uważa, że podczas logowania się do systemu trzeba podać zbyt mało danych i osoba niepowołana łatwo będzie mogła podszyć się pod świadczeniobiorcę. - Obawiam się też, że banki będą mogły przymuszać kredytobiorców do udostępniania danych o udzielonych im świadczeniach medycznych i przekazywania ich przed zawarciem umów kredytowych. Nie stworzono bowiem prawa, które by im tego zabraniało - mówi Wiewiórowski.

Minister cyfryzacji jest zdeterminowany, aby uruchomić system. Jednak fachowcy twierdzą, że jest on anachroniczny, ma banalny interfejs, funkcjonalność niewielką, a sens żaden. Nowoczesnym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie elektronicznych dowodów osobistych, ale tę sprawę Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji już wcześniej całkowicie zawaliło.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Tomasz Skłodowski