Urządzenia wykrywające materiały wybuchowe pokazały, że w Tu-154M mogły być trotyl i nitrogliceryna. To znaczy, że wersji zamachu w tej sytuacji wykluczyć absolutnie nie wolno.
W naszym śledztwie doszliśmy dalej. Mamy wyniki badań ze Stanów Zjednoczonych pokazujące, że w tupolewie był trotyl. Mamy też dziesiątki innych badań potwierdzających eksplozję. To jednak dla oceny działań prokuratury nie ma już żadnego znaczenia, ponieważ już ponad rok temu całkowicie wykluczyła możliwość zamachu. Obecnie przeprowadza badania, które mogą odwrócić całe śledztwo. Na jakiej podstawie w zeszłym roku ustalono, że w rządowym samolocie nie było wybuchu? Na takiej, że niczego nie badano. Dzisiaj prokuratorzy są w jeszcze gorszej sytuacji. Ich zdaniem zamachu nie było, bo przyrządy badające materiał wybuchowy nie są zbyt precyzyjne. To tak, jakby wykluczyć fakt zabójstwa, bo jeden ze świadków miał za słabe okulary. Zupełnie niezrozumiałe jest czekanie na wyniki jeszcze pół roku. Prokuratura ma poważny problem z rozmową o faktach, chyba że trzeba dokopać jakiemuś dziennikarzowi. Wtedy pustosłowie sypie się jak z rękawa.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Tomasz Sakiewicz