Prokuratura jak brukowiec

Dziennikarskie hieny tropią Martę Kaczyńską. A także jej małe dzieci. Bo i po co, narażając się rządzącym, zajmować się interesami premierowicza, skoro można bezkarnie opluć rodzinę prezydentówny. Ostatnio dziennikarskim hienom przybył nowy sojusznik. Pod pretekstem „udzielania informacji publicznej" prokuratura przekazała brukowcowi intymne informacje dotyczące jednej z córek Marty Kaczyńskiej.

Nawet początkujący reporter może napisać książkę, ale ile się trzeba nabiedzić, by uzyskać podstawowe choćby informacje publiczne. W tym wypadku, choć życie intymne nie należy do „informacji publicznych", było inaczej – szefowa sopockiej prokuratury Barbara Skibicka (zapamiętamy to nazwisko!) na zapytanie brukowca zareagowała błyskawicznie, jak na zamówienie. Dzięki temu najbardziej osobiste detale rodzinnego życia Marty Kaczyńskiej zostały rzucone na żer gawiedzi.

Ciekawe, jak prokurator Seremet wytłumaczy niemieszczące się w ramach prawa działanie swojej podwładnej. I czy dostrzeże jego chronologiczną zbieżność z innym ciosem, który ostatnio dosięgnął Martę Kaczyńską: kiedy na żer zostały rzucone zdjęcia ofiar katastrofy smoleńskiej, w tym Prezydenta.

 

Źródło: