Platforma, organizując wiec Rafała Trzaskowskiego, chciała przyćmić oficjalną debatę z prezydentem Dudą. Nie udało się. Co więcej, wśród dziennikarzy pojawił się pracownik warszawskiego ratusza. By to przykryć, media sprzyjające Trzaskowskiemu próbowały oskarżyć o ustawkę debatę z Andrzejem Dudą. Posłużyły się kłamstwem.
Na wiec Trzaskowskiego przybyli przedstawiciele różnorodnych mediów, którzy zadawali kandydatowi PO na prezydenta przedwyborcze pytania. Jednym z nich był wysłannik „Najwyższego Czasu” Grzegorz Jakubowski. Okazało się, że ów „dziennikarz” – jak zauważyli internauci i potwierdziły media – jest obecnie urzędnikiem warszawskiego ratusza. Pracuje w Urzędzie Dzielnicy Żoliborz, w Biurze Administracji i Spraw Obywatelskich. Mężczyzna do niedawna trudnił się dziennikarstwem śledczym, a obecnie nieoficjalnie – zgodnie z ustaleniami portalu ZycieStolicy.pl – pisze artykuły dla „Gazety Finansowej” pod pseudonimem Wiktor Kowalski.
Po wypłynięciu tych informacji internauci i niektóre media stwierdzili, że wiec Trzaskowskiego był tak naprawdę ustawką.
„Jesteśmy zaskoczeni, że pracownik Urzędu m.st. Warszawy zadawał w »Arenie Prezydenckiej« pytania Rafałowi Trzaskowskiemu, reprezentując prawicowy tygodnik. Nikogo w urzędzie nie informował o tym zamiarze”.
- napisała na Twitterze rzecznik Karolina Gałecka.
PO postanowiła szybko odwrócić uwagę od incydentu. Politycy, m.in. Katarzyna Lubnauer, oraz media sprzyjające Trzaskowskiemu, takie jak „Gazeta Wyborcza” czy „Fakt”, oskarżyli o podobną ustawkę debatę zorganizowaną w Końskich z udziałem prezydenta Dudy. Stwierdzili, że mieszkańcy, którzy zadawali mu pytania, byli podstawionymi politykami PiS. Wskazali na Andrzeja Wawrzyniaka – według nich działacza Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry. To fake news.
Nie jestem członkiem Solidarnej Polski, nie należę do PiS. Jestem emerytowanym górnikiem i udzielam się społecznie. W swoim regionie słynę z organizowania cyklicznie mszy św. za ojczyznę. Byłem jednym z najmłodszych uczestników tzw. poznańskiego Czerwca ‘56 (protestów antykomunistycznych, krwawo stłumionych przez milicję). Mam prawo mieć własne poglądy, mogę sympatyzować z różnymi środowiskami. Jestem zwolennikiem i miłośnikiem Solidarnej Polski, ale do tej pory nie myślałem o członkostwie. Poszedłem na debatę w poczuciu patriotycznego obowiązku. Mieszkam w Końskich i dlatego poczułem się zobowiązany do zadania pytania nie tylko prezydentowi Dudzie, ale też drugiemu kandydatowi; byłem przygotowany również na pana Trzaskowskiego, ale niestety się nie zjawił.
- mówi „Codziennej” pan Andrzej Wawrzyniak.
Dodaje, że lewicowe media w fałszywym świetle przedstawiły jego osobę i złamały tym samym przysługujące mu konstytucyjne prawa.