Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Prezydent Trump padł ofiarą trollingu lewicy. Do ataku wykorzystano nastolatków

Prezydent USA Donald Trump oskarżył media o niską frekwencję na swoim wiecu w Tulsie, w stanie Oklahoma. Istnieje również wersja, że polityk padł ofiarą trollingu ze strony lewicy i wykorzystanych przez nich nastolatków.

zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne
Matt Johnson CC BY 2.0

Wiec w Tulsie był pierwszym spotkaniem kampanijnym Trumpa od czasu wybuchu pandemii chińskiego koronawirusa. Zainteresowanie nim ze strony mediów i analityków było więc ogromne, a jego sztab i on sam wielokrotnie powtarzali, że frekwencja będzie rewelacyjna.

Kiedy w końcu nadszedł dzień spotkania okazało się, że wcale tak nie jest. Normalnie spotkania kampanijne Trumpa przyciągają takie tłumy, że musi on wygłaszać osobne przemówienie do tysięcy osób, którym nie udało się dostać biletu i muszą oglądać je z zewnątrz sali. Tym razem było jednak inaczej. Centrum, w którym je zorganizowano mogło pomieścić ponad 19 tysięcy osób, ale na spotkanie z prezydentem przyszło zaledwie nieco ponad 6 tysięcy. Było to tym dziwniejsze, że Oklahoma to jeden z najbardziej prawicowych stanów w USA, w wyborach 2016 roku Trump wyprzedził tam Clinton o niemal 37 proc. 

Niechętne Trumpowi media rzecz jasna wykorzystały tę okazję i w ich relacjach dominowały przebitki na puste siedzenia, a lewicowi komentatorzy podkreślali, jak to świadczy o kryzysie jego prezydentury i mizernych szansach na reelekcję. Sam prezydent oskarżył o niską frekwencję dziennikarzy, którzy od miesięcy straszyli, że obecność na tym spotkaniu wiąże się z ogromnym ryzykiem złapania koronawirusa oraz uczestników obecnych zamieszek – jego zdaniem wiele osób zrezygnowało z udziału w jego spotkaniu bo bało się, że Antifa i BLM zorganizuje tam demonstrację i padną oni ofiarą przemocy politycznej. Prawda może być jednak zupełnie inna. Pojawiają się bowiem doniesienia, że niska frekwencja mogła być spowodowana zorganizowaną akcją jego przeciwników, w której w roli mięsa armatniego wykorzystano nastolatków.

Jak się okazuje sztabowcy Trumpa popełnili szkolny błąd. Umożliwili bowiem rezerwację miejsc bez jakiejkolwiek zaliczki i bez limitu czasu. Wystarczyło zarejestrować swój numer telefonu na specjalnej stronie internetowej i następnie wpisać otrzymany SMSem kod aby zając miejsce. Każda osoba mogła w ten sposób zarejestrować dwa miejsca.

Wiele wskazuje, że przeciwnicy Trumpa wykorzystali ten błąd i masowo zajmowali miejsca których nie mieli zamiaru wykorzystać, tylko po to aby osoby, które faktycznie chcą przyjść myślały, że ich już nie ma. Istnienie tej akcji potwierdziła między innymi skrajnie lewicowa kongresman Alexandra Ocasio-Cortez w odpowiedzi na tweet managera kampanii Trumpa Brada Parscale. Polityczny PRowiec i zadeklarowany przeciwnik Trumpa Steve Schmidt ujawnił, że jego 16-letnia córka razem ze swoimi znajomymi zablokowała w ten sposób setki miejsc. „Jestem śmiertelnie poważny kiedy to mówię” - napisał na Twitterze - „Nastolatkowie Ameryki zadali mocny cios Donaldowi Trumpowi”.

Sztabowcy i sam Donald Trump zupełnym przypadkiem im w tym pomogli. Od jakiegoś czasu chwalili się bowiem ogromnym zainteresowaniem jakie budzi ich spotkanie. Powtarzali przy tym, że ponad milion osób zarezerwowało już miejsca. Normalnie na jego spotkania ludzie są wpuszczani w takiej kolejności w jakiej się pojawili i rezerwacja nie gwarantuje, że dostanie się miejsce – ale w tym wypadku wiele osób mogło uznać, że przy tak dużym zainteresowaniu nie ma sensu jechać bo i tak nie ma szans na dostanie się na salę.

Na razie nie wiadomo do końca kto stoi za tą akcją i w jak dużym stopniu była ona skoordynowana. Jedną z niewielu osób które udało się zidentyfikować jest nauczycielka Jo Laup, która zeszłej jesieni pracowała w kampanii lewicowego kandydata Pete'a Buttigiega. Laup wykorzystała w tym celu niezwykle popularny wśród młodzieży ale raczej nie kojarzący się z polityką portal TikTok, gdzie zamieściła film na którym zachęca do rezerwowania miejsc i tłumaczy jak to zrobić. Jej film zdobył ogromną popularność i zmobilizował do tej akcji rzesze nastolatków, ale na pewno to nie ona ją wymyśliła, gdyż podobne wezwania pojawiały się w mediach społecznościowych już wcześniej.

Manipulacja lewicy podziałała i spotkanie w Tulsie, które miało stać się nowym impulsem w kampanii, okazało się w dużym stopniu wizerunkową klapą. Na szczęście prawda o jej przyczynach zaczyna powoli wychodzić na jaw i o sprawie piszą już nawet niechętne Trumpowi media, ale teraz już ciężko będzie zmienić opinię, którą wyborcy wyrobili sobie na podstawie pierwszych medialnych relacji. Może to jednak pozwolić jego sztabowcom na zabezpieczenie się przed podobnymi atakami przed przyszłymi spotkaniami.

 

 



Źródło: niezalezna.pl, Forbes, CNN,

Wiktor Młynarz