76 lat temu oddział dyspozycyjny „A” Kedywu Okręgu Warszawskiego AK zastrzelił przy ul. Krasińskiego w Warszawie SS-Untersturmfuehrera Herberta Junka, komendanta więzienia na Pawiaku (1943–1944).
Zamach, w którego wyniku zginął Junk, był jednym z pierwszych przeprowadzonych w ramach tzw. akcji „Pol”. Na rozkaz Komendy Głównej AK oddziały Kierownictwa Dywersji Komendy Głównej i Okręgu Warszawskiego miały zorganizować serię ulicznych potyczek przeciwko niemieckiej policji bezpieczeństwa. A konkretnie – przeciw wszystkim pojazdom, których rejestracja rozpoczynała się od „Ost 47…”, gdyż, jak ustalono, takimi numerami posługiwali się poszukiwani przez AK funkcjonariusze. Rozkaz nie był jednak aż tak bezwzględny w określeniu celu. Akowcom pozwolono atakować również auta policji porządkowej, jeśli akurat na jakieś się natkną.
15 czerwca po południu samochód z czterema żołnierzami z oddziału Stanisława Sosabowskiego „Stasinka” jechał ulicą Krasińskiego na warszawskim Żoliborzu. Byli to akowcy o dużym już stażu, w dodatku ich dowódca należał do prawdziwych legend podziemia. Tuż po godz. 17 dostrzegli auto z rejestracją „Ost 47…”. Natychmiast ruszono za nim, a kiedy niemiecki wóz przyhamował, rzucono w jego kierunku dwie filipinki. Ładunki eksplodowały, ale na masce – pogięły trochę blachę, popękały szyby, ale ani kierowcy, ani pasażerom nic poważniejszego się nie stało. Zareagowali błyskawicznie. Wyskoczyli z samochodu i z dwóch peemów ostrzelali akowców. Rozpoczęła się wymiana ognia. Nadjechała też przypadkowa ciężarówka z niemieckimi żołnierzami, którzy widząc co się dzieje, włączyli się do akcji, ale wobec nieustannego ognia oddziału AK, zaczęli rozpraszać się po okolicznych uliczkach. Akowcy jeszcze raz ostrzelali samochód i obrzucili go filipinkami, po czym odjechali. W akcji zginął jeden Polak – Stefan Płotka „Mikołaj II” oraz dwóch Niemców – SS-Untersturmführer Hoffman i Herbert Junk.