Wydłuża się czas oczekiwania strony polskiej na decyzję Komisji Europejskiej dotyczącej zaakceptowania programu pomocy dla polskich firm w ramach Tarczy Finansowej. - Musimy czekać na decyzję Komisji Europejskiej już 6 tygodni. A stawką tej decyzji są setki tysięcy, a nawet miliony miejsc pracy w Polsce, które dzięki środkom z Tarczy Finansowej PFR można by ocalić - powiedział główny ekonomista PKO BP, Piotr Bujak.
- Co chwilę się dowiadujemy, że w kolejnych unijnych krajach są opracowywane programy pomocy dla dużych przedsiębiorstw i zazwyczaj bardzo szybko, czasami w ciągu kilku dni, pojawia się zgoda się Komisji Europejskiej - powiedział Bujak.
- W przypadku polskiego programu przeznaczonego dla dużych firm, musimy czekać na decyzję KE już 6 tygodni. Wydaje się to dziwne, zwłaszcza że wartość polskiej Tarczy Finansowej dla dużych firm jest mniejsza, niż pomoc kilku pojedynczym korporacjom z Europy Zachodniej
- dodał.
Ekonomista wskazał jako przykład Lufthansę, która ma być beneficjentem pomocy w wysokości ok. 8 mld euro, czy francusko-holenderskie linie lotnicze, które mają już zatwierdzoną przez KE pomoc publiczną w wysokości 7 mld euro.
Bardzo słuszna inicjatywa. Trochę dziwne, że prawie codziennie słyszymy o nowych pakietach pomocy dla wielkich korporacji z innych unijnych krajów(np. dziś niemiecka Lufthansa), a polska Tarcza Finansowa dla dużych firm czeka i rośnie ryzyko utraty wielu miejsc pracy. https://t.co/MGUJVAA9dN
— Piotr Bujak (@pbujak) May 25, 2020
- W takim świetle nie dziwi zniecierpliwienie i frustracja polskich przedsiębiorców, nie wspominając o organizatorze tej pomocy, czyli Polskim Funduszu Rozwoju
- ocenił Bujak. - Zwłaszcza, że stawką są setki tysięcy, a nawet miliony miejsc pracy w Polsce - dodał
Zdaniem głównego ekonomisty PKO BP dobrze by było, aby KE poinformowała, czemu zwleka z podjęciem decyzji, ponieważ "być może po naszej stronie jest coś do zrobienia, aby zgoda Komisji pojawiła się szybciej".
- Chodzi nie tylko o brak dotychczasowej zgody, ale też o brak przejrzystości procesu podejmowania decyzji, zwłaszcza że polska strona przedstawia szybko wyjaśnienia, których KE oczekuje
- powiedział.
Bujak zaznaczył, że jest to inny rodzaj pomocy od tych, które Komisja Europejska już akceptowała: w przypadku Tarczy Finansowej PFR mamy inną sytuację, niż pomoc finansowa ukierunkowana tylko na jeden podmiot.
- Ale nie jest to olbrzymi program, który swoją skalą i wartością przekracza wszystko, z czym Komisja miała do czynienia - ocenił ekonomista.
- Zwłaszcza, że poszczególne instrumenty pomocowe zawarte w Tarczy Finansowej dla dużych firm to rozwiązania spotykane też w innych krajach unijnych. Wydaje się, że urzędnicy w Brukseli mogliby się już z tym uporać i wydać zgodę
- podsumował.
Reguły jednolitego rynku unijnego wymagają akceptacji przez KE pomocy publicznej, kierowanej do przedsiębiorstw przez rządy państw członkowskich.
Na początku kwietnia Polski Fundusz Rozwoju przedstawił program pomocowy, nazwany Tarczą Finansową, o wartości 100 mld zł. Pomoc ma być skierowana do przedsiębiorstw, które ucierpiały wskutek pandemii koronawirusa. Z tej puli 60 mld zł ma stanowić pomoc bezzwrotną. PFR liczy, że z programu skorzysta 350-400 tys. firm.