Policja zatrzymała 60–latka podejrzewanego o zabicie swojego 7–miesięcznego psa. Mężczyzna miał narzekać, że zwierzę nie wykonuje jego poleceń. Za zabicie psa ze szczególnym okrucieństwem może grozić kara do pięciu lat więzienia.
Poinformował o tym w poniedziałek rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania. Wyjaśnił, iż z dotychczasowych ustaleń wynika, że zamieszkujący w domu jednorodzinnym w dzielnicy Łódź–Widzew, 60–latek był właścicielem 7–miesięcznego psa rasy mieszanej.
W sobotę zwierzę oddaliło się z terenu nieruchomości. Dopiero po pewnym czasie udało się je odnaleźć. Była to nie pierwsza tego typu sytuacja. Wprowadziła w zdenerwowanie 60–latka, który tego dnia był pod wpływem alkoholu
- relacjonuje rzecznik.
Według Kopani właściciel już wcześniej miał zastrzeżenia do zachowania psa. Narzekał, że nie wykonuje jego poleceń, ucieka i często niszczy ogródek.
Kiedy zwierzę udało się odnaleźć, mężczyzna (...) udusił je używając w tym celu smyczy. Pies próbował się bronić, o czym świadczą zadrapania i ślady krwi na rękach właściciela. Uduszone zwierzę 60-latek zostawił nieopodal budy
- poinformował rzecznik.
Następnego dnia, o zaistniałej sytuacji powiadomiona została straż miejska, a następnie policja. 60–latek został zatrzymany. W poniedziałek usłyszał zarzut zabicia psa ze szczególnym okrucieństwem. Jak powiedział Kopania, mężczyzna przyznał się do winy, mówił, że pozbył się psa, bo ten sprawiał mu kłopoty.