Susanne Gaschke ogłosiła w gazecie "Die Welt", że odchodzi z Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD) po 33 latach członkostwa. W latach 2012-2013 Gaschke była przez niecały rok nadburmistrzem Kilonii. Jej wyznania w gazecie mają charakter listu otwartego i rzucają nowe światło na partyjne praktyki. "Jako młoda migrantka można było się stać wszystkim, obojętne czy się do tego nadawało. Także jako otyła kobieta z Północnej Nadrenii-Westfalii. Kwalifikacje odgrywały coraz mniejszą rolę" - napisała Gaschke.
List adresowany jest do "drogich towarzyszek i towarzyszy" z partii.
- Zmieniliście się. Z partii rozwoju, która solidarnie pomaga ludziom w tym, by sami sobie pomogli, uczyniliście - pod wieloma względami - partię profitów. Zrujnowaliście system oświaty w wielu krajach związkowych podporządkowując się technokratycznej ideologii metod i obłędowi inkluzyjnemu
- napisała Gaschke.
- Z drugiej strony pojawiła się u was chęć paternalistycznego uszczęśliwiania świadczeniami wszelkich możliwych "grup docelowych": samotnych matek i ojców, emerytów, osób o niskich zarobkach. Rzuciliście się z pieniędzmi na problemy. Nie zawsze były to właściwe problemy i nigdy nie interesowały was rezultaty. Wiedzieliście już przecież, że zrobiliście świat lepszym
- stwierdziła drwiąco.
Zdaniem Gaschke, zaistniałe ostatnio przypadki wyprzedzania w wyborach SPD przez Zielonych będą się zapewne po kryzysie koronawirusowym powtarzać, trwale spychając socjaldemokratów na pozycję ugrupowania z kilkunastoprocentowym poparciem.
- Niektórzy - a z czasem zbyt wielu - spośród was zaczęło uważać partię za źródło profitów. Zbyt wielu Jusos (członków młodzieżówki SPD), zbyt wielu studentów bez dyplomów oraz ludzi z ograniczonym dostępem do pracy wykwalifikowanej walczyło o stanowiska obiecujące dobre zarobki, współpracowników, biura i prestiż. Coraz mniej chodziło o to, co chce się na urzędzie osiągnąć - chodziło o to, co się z tego będzie miało
- czytamy w liście.
- Socjaldemokratyczna logika wewnętrzna zaczęła przeważać nad wszystkim innym: staliście się partią współpracowników, partią funkcjonariuszy, partią proporcji. Jako młoda migrantka można było się stać wszystkim, obojętne czy się do tego nadawało. Także jako otyła kobieta z Północnej Nadrenii-Westfalii. Kwalifikacje odgrywały coraz mniejszą rolę. Przypuszczam, że wyborcy od dawna wiedzą, o co wam naprawdę idzie
- zaznaczyła Gaschke.
Ale to nie koniec gorzkich słów:
- Dryfując w lewo byliście jednocześnie gotowi pozostawać w wielkiej koalicji (z CDU/CSU) tak długo jak się da, gdyż gwarantuje to wam wasze stanowiska, służbowe samochody i posady dla współpracowników. Przeciwstawiliście się potrzebnemu pilnie zmniejszeniu liczebności Bundestagu. Zorganizowaliście bezprecedensowy wędrowny cyrk, by na końcu wyłonić dwoje współprzewodniczących, którzy nazywają się Norbert Walter-Borjans i Saskia Esken. Wasza minister do spraw rodziny zabiera publicznie głos tak, jak gdyby przemawiała do dzieci w przedszkolu. Waszemu ministrowi spraw zagranicznych nie wolno prowadzić żadnej polityki zagranicznej. Wasz minister finansów wciąż wierzy, że może zostać kanclerzem federalnym. Szefowi waszej frakcji w Bundestagu zdarzyło się nawet zanegować we własnym imieniu niemiecką strategię w NATO. Wasza frakcja i wasz zarząd partii nie reagują już na żadne absurdy - nie uczyniły tego od dawna
- wylicza ironicznie autorka listu.
Na zakończenie przyznaje, że ostatecznym powodem, dla jakiego opuszcza partię, było doprowadzenie przez SPD do odwołania jej męża, socjaldemokraty Hansa-Petera Bartelsa ze stanowiska pełnomocnika Bundestagu do spraw sił zbrojnych. Jego następczynią ma zostać socjaldemokratyczna deputowana Eva Hoegl, którą Gaschke uważa za osobę całkowicie niekompetentną.