Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Szycie maseczek i kuchnia dla ubogich. Dominikanie pomagają na Ukrainie.

Szycie maseczek ochronnych i kuchnia dla ubogich - w taki m.in. sposób w czasach pandemii pomoc świadczy prowadzony przez dominikanów Dom św. Marcina de Porres w Fastowie na Ukrainie. - Kilka tysięcy maseczek otrzymali starsi mieszkańcy z okolicy oraz szpitale - powiedział o. Michał Romaniw, założyciel ośrodka.

zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne
Автор: Sidoruk Dmitry - Власна робота, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=62437312

- Odpowiedzieliśmy z mężem na prośbę ojca Michała, daliśmy sygnał polskim przedsiębiorcom i jak zawsze dzięki otwartym sercom udało się zebrać kwotę na trzy dodatkowe maszyny do szycia. Cieszę się, że mogliśmy się włączyć i wesprzeć tę akcję - powiedziała PAP Monika Kapa-Cichocka, małżonka ambasadora RP w Kijowie, Bartosza Cichockiego. Jak dodała, szyciem maseczek zajmują się podopieczni Domu, więc taka pomoc daje też możliwość zatrudnienia.

To kolejny w ostatnim czasie gest wsparcia dla Domu św. Marcina. Podczas akcji "Świąteczny koszyk dla seniora" potrzebujący w Kijowie otrzymali m.in. upieczone w Fastowie chleb i paskę czy robioną na miejscu kiełbasę. Monika Kapa-Cichocka poinformowała także o zorganizowanej na przełomie roku zbiórce ubrań, środków czystości, artykułów plastycznych dla tego miejsca.

Jak zaznaczyła, epidemia stanęła na drodze planowanemu w Fastowie piknikowi, podczas którego odbyłaby się zbiórka pieniędzy na rzecz turnusów rehabilitacyjnych dla dzieci z objętych konfliktem terytoriów na wschodzie kraju.

- Mieliśmy tak obchodzić pierwszy dzień wiosny, (...) ale wszystko przed nami, kiedyś epidemia minie, a potrzeby pozostaną

 - podkreśliła.

W związku z Covid-19 w Domu nie ma obecnie dzieci ze strefy wojny, które przyjeżdżają do Fastowa od kilku lat. Wszystkie turnusy się zakończyły, a nowe - z powodu pandemii koronawirusa - nie mogą się rozpocząć.

„To są różne historie, są dzieci, które tygodniami siedziały w piwnicach, one to wszystko pamiętają”, kiedy kładą się spać po przyjeździe do ośrodka, przez pierwsze dni nie mogą zasnąć, bo jest za cicho – podkreśla ojciec Michał, kierujący ośrodkiem. Dzieci opowiadają, że nie pamiętają już czasu bez wojny, a kiedy wyjeżdżają stąd, jest płacz, chcą wracać do nas – zaznacza rozmówca PAP.

- Zaczęło się w 2015 r., wtedy współpracowaliśmy z miejscowymi organizacjami charytatywnymi, udawało się zdobywać duże pieniądze na to, by ubierać naszych żołnierzy, później pomoc skoncentrowała się na potrzebujących dzieciach w wieku 8-12 lat

- mówi ojciec Michał. Od tamtej pory każdego miesiąca na tygodniową rehabilitację i wypoczynek do ośrodka przyjeżdżały dzieci ze wschodniej Ukrainy; łącznie dom w Fastowie gościł ich już ponad 350.

Ojciec Michał wskazuje, że ośrodek chce dać dzieciom z regionu objętego konfliktem „namiastkę normalności”, chce stwarzać dla nich możliwości i przestrzeń dla marzeń, chce pokazać, że ich świat nie ogranicza się tylko do agresji i strachu. "Dzieci widzą nierówność szans w porównaniu z dziećmi stąd, nie mówiąc już o tych z większych miast” – zaznacza.

Dom św. Marcina wspiera osoby dotknięte konfliktem od początku wojny, jednak to tylko jedna z wielu form pomocy świadczonej przez ośrodek. Pomocną dłoń dom w Fastowie wyciąga w szczególności do chorych dzieci, dzieci z rozbitych rodzin, osób starszych, samotnych matek z dziećmi czy bezdomnych. Jak zaznaczył o. Michał, niektóre projekty w związku z pandemią koronawirusa zostały wstrzymane, jednak w Domu św. Marcina pozostali bezdomni, samotne matki z dziećmi oraz wciąż działa kuchnia dla ubogich. Lekcje w prowadzonej na miejscu szkole odbywają się online.

W Domu św. Marcina de Porres pracuje 80 osób, w tym wolontariusze w każdym wieku, z różnych krajów. Latem do 45-tysięcznego Fastowa przyjeżdżają np. studenci dominikańscy z Warszawy, są też wolontariusze z organizacji Charytatywni Freta. Ośrodek daje miejsca pracy m.in. w dwóch kawiarniach – w Fastowie i Kijowie - w centrum rehabilitacji dla dzieci z porażeniem mózgowym i autyzmem, w szkole i przedszkolu, czy w kuchni, która tylko w ubiegłym roku wydała 3500 obiadów dla samotnych seniorów.

Dom w Fastowie prowadzi też zbiórki odzieży dla potrzebujących, opiekuje się zwierzętami, a także organizuje zajęcia z języka polskiego. W prowadzonej przez ośrodek szkole podstawowej jest to drugi język obowiązkowy, wykładany dwa razy w tygodniu. Dodatkowo odbywają się kursy dla młodzieży i dorosłych. Na terenie ośrodka działają też pracownie ceramiki i stolarstwa, kompleks sportowo-rozrywkowy, a nawet księgarnia i młyn.

Pomoc finansową dom w Fastowie otrzymuje od zagranicznych fundacji, w tym z Niemiec i Holandii czy Polski. W ubiegłym roku za pieniądze od Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie pokryto koszty rehabilitacji; dzięki polskim środkom działa też gabinet stomatologiczny.

- W grudniu byliśmy w trudnej sytuacji, mieliśmy w kasie minus 10 tysięcy euro, trochę ogarniał nas strach, ale czasami jeżdżę do Polski i stoję pod kościołami, ofiarność naszych parafian na Służewie w Warszawie była ogromna, uzbieraliśmy ponad 60 tys. zł, co pozwoliło nam spokojnie zakończyć rok

 – relacjonuje dominikanin.

Pytany o plany na przyszłość, ojciec Michał zaznacza, że marzy o otwarciu hospicjum i domu opieki, w szczególności przeznaczonego dla osób starszych. „Chcemy dać osobom starszym normalne, godziwe, ciepłe warunki do życia” – dodaje. Seniorom żyje się na miejscu trudno, ich emerytura jest bardzo niska, po opłaceniu rachunków niewiele zostaje na jedzenie – mówi. Ośrodek otrzymał od miasta budynek, w którym planuje otworzyć dom opieki społecznej, jednak wymaga on kapitalnego remontu.

 



Źródło: niezalezna.pl, pap

#dominikanie #Ukraina #Dom św. Marcina de Porres

maa