"Gazeta Wyborcza" et consortes znalazły sobie obrońcę demokracji - kapitana wojskowej bezpieki, członka partii totalitarnej i awansowanego dzięki umacnianiu niedemokratycznego porządku sędziego. Można powiedzieć - jakie wyobrażenie o demokracji, taki i obrońca - komentuje dla portalu Niezalezna.pl Katarzyna Gójska, redaktor naczelna "Nowego Państwa" i wiceszefowa "Gazety Polskiej".
Dla tego postkomunistycznego środowiska hołubiącego zbrodniarzy komunistycznych wolność jest wówczas, gdy im wszystko wolno. Dziwić zatem nie może trwająca od kilku lat histeria, że w Polsce szaleją autorytarne rządy. Bo skoro skończyła się wszechwładza usytuowanych w najrozmaitszych sferach nadzwyczajnych kast - to skończyła się „demokracja” tj postkomunistyczna jej atrapa. I rzeczywiście w jednym "GW" i jej sprzymierzeńcom racji odmówić nie można. Trudno byłoby znaleźć lepszego obrońcę ich interesów niż komunistyczny bezpieczniak, lizus totalitarnej władzy sędzia Iwulski. Kto jak kto, ale on sprawdził się w rzeczywistości zwalczania demokratycznych wyborów znakomicie. Co potwierdzają aż nadto akta osobowe kapitana sędziego Józefa Iwulskiego. Można zatem powiedzieć - właściwy człowiek z właściwego środowiska, wskazany do właściwego zadania. A podczas tej nowej misji kapitanowi oddelegowanemu na odcinek sądowy zapewne nie raz łezka w oczu się zakręci, kiedy wspomni on ze wzruszeniem czasy stanu wojennego, gdy jego przywiązanie do praw człowieka i swobód demokratycznych było w rozkwicie, co przynajmniej kilku współobywateli poczuło na własnej skórze za kratami komunistycznego więzienia.