Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

To nie koniec debaty

Może się okazać, że adhortacja stanie się punktem przełomowym tego pontyfikatu i że papież Franciszek nagle przestanie być bohaterem progresywistów.

Jeśli ktoś liczy na to, że najnowsza adhortacja posynodalna papieża Franciszka zakończyła debatę na temat poluzowania reguły obowiązkowego celibatu kapłanów, to jest w błędzie. W adhortacji na temat Amazonii papież Franciszek milczy na temat celibatu i diakonatu kobiet, co wyjątkowo rozwścieczyło część progresywistów i zadowoliło konserwatystów. Warto jednak pamiętać, że nie musi to oznaczać końca dyskusji czy tego, że nic w tej kwestii się nie zmieni. Franciszek może wrócić do tego tematu, może zmienić dyscyplinę, a nie ulega wątpliwości, że będą trwały naciski w tej sprawie. Postępowi katolicy (a tych jest obecnie wśród teologów i hierarchów niemało) już wyrazili niezadowolenie z ucięcia tematu, a także przypomnieli, że ostatecznie sam papież podkreślił, iż jego dokument nie oznacza przekreślenia dokumentów synodalnych (a te jasno postulują święcenia kapłańskie dla żyjących w małżeństwie diakonów stałych), i zaznaczył, że Komunia Święta dla osób w Amazonii jest koniecznością. To może (choć wcale nie musi) oznaczać, że dyscyplina w Kościele będzie się zmieniała. Może być także tak, że nic się w Kościele nie zmieni, że dyscyplina w sprawie celibatu i rozstrzygnięcia w sprawie diakonatu kobiet nie ulegną zmianie. Wtedy jednak – i to także warto brać pod uwagę – może się okazać, że obecny dokument jest punktem przełomowym tego pontyfikatu i że papież Franciszek, jak dotąd bohater postępowych katolików i liberalnych mediów, nagle przestanie nim być. Taki los spotkał już wcześniej Pawła VI, który także uchodził za niezwykle postępowego, był uwielbiany przez lewicę i progresywnych katolików, ale gdy opublikował encyklikę „Humanae vitae”, nagle przestał nim być i zaczął być niezwykle ostro krytykowany. Czy tym razem też tak będzie? Za wcześni,e by o tym rozstrzygać.  

 



Źródło: Gazeta Polska

Tomasz P. Terlikowski