Przyznam się – nie oglądałem inauguracji kolejnej kadencji Sejmu. Wolałem sobie tego oszczędzić z kilku powodów.
Po pierwsze, wiem doskonale, co uważają, myślą i mówią prezydent Andrzej Duda i marszałek senior Antoni Macierewicz. Przeczytałem ich wystąpienia już po fakcie i – szczęśliwie – wcale się nie zdziwiłem. Ale nie zdziwiłem się także, widząc podrygi i żenujące wystąpienia posłów totalnej opozycji. Części z nich nie chciało się nawet wstać, by nagrodzić bardzo pojednawcze w wymowie wystąpienie głowy państwa. Inni wymachiwali przyniesionymi gadżetami, a niektórzy zachowywali się tak skandalicznie, że można mieć pewność, że akurat jeśli chodzi o sejmowe brewerie, nie ma co liczyć na „dobrą zmianę”. Na co jednak liczę? Cóż, mam wrażenie, że na to samo, co Czytelnicy „Codziennej”. Na to, że uda się doprowadzić do końca wiele „polskich spraw” i rozpocząć kolejne. To będzie (także ze względu na opór materii) trudne zadanie, ale jak powiedział wczoraj Antoni Macierewicz: „W zeszłej kadencji budowaliśmy fundamenty, często kwestionowane przez tych, którzy chcieliby zawrócić bieg historii”. Nie wolno pozwolić zawrócić tego biegu ani zburzyć fundamentów. Nadszedł czas budowania.