GP: Za Trumpa Europa przestanie być niemiecka » CZYTAJ TERAZ »

Wyborca (z)weryfikuje

„Niekontrolowany wybuch emocji” to według najważniejszych polityków Prawa i Sprawiedliwości jedyne, co może zagrozić tej partii na ostatniej prostej i wpłynąć na wyniki wyborów. Czymże jest ten „niekontrolowany wybuch emocji”? To coś podobnego do tego, czego doświadczyliśmy w 2007 roku przy sprawie pani Sawickiej, kiedy ujawnienie korupcyjnych „lodów” w wykonaniu posłanki Platformy Obywatelskiej zostało sprytnym manewrem (szantażem emocjonalnym) obrócone przeciwko ówczesnej władzy – Prawu i Sprawiedliwości.

Tyle tylko, że wówczas mediom i politykom ówczesnej opozycji udało się wytworzyć klimat psychozy, wedle której Jarosław Kaczyński był „Wielkim Bratem” z książki George’a Orwella. Dziś nic podobnego nie ma miejsca. Udało się wreszcie zdjąć z prezesa PiS odium „strasznego człowieka” i większość Polaków doskonale widzi, że tzw. „gęba”, jaką dorabiano mu przez lata, jest zwyczajnie nieprawdziwa. Dziś Kaczyński jest motorem napędowym kampanii wyborczej, a jego notowania współgrają z notowaniami PiS. Dzieje się tak za sprawą niezłej polityki informacyjnej partii rządzącej, ale także dzięki odzyskaniu równowagi w mediach. Nie ma już mowy o sytuacji, w której wymyślone afery i jednostajnie negatywny kłamliwy przekaz wlewają się do polskich domów z każdego przekaźnika, z każdej telewizji, gazety czy radia i nie ma na to reakcji. Wystarczyło wpuścić trochę powietrza do zatęchłego medialnego grajdołka i nie ma już wzajemnego nakręcania się w antypisiźmie przez telewizję publiczną i największą stację komercyjną. Ich serwisy informacyjne nie są do siebie bliźniaczo podobne. Tak więc nie ma raczej obaw, że jakiś kapiszon wybuchnie z nieproporcjonalną siłą. Tak było na przykład w 2011 r., kiedy dotyczący Angeli Merkel cytat z Jarosława Kaczyńskiego (Kaczyński napisał, że jej wybór na kanclerza „nie był wynikiem czystego zbiegu okoliczności”) został wykorzystany do zbudowania wrażenia, że w wypadku zwycięstwa PiS będziemy mieli kolejną wojnę z Niemcami. Dziś każdy widzi, jak jest i wyborcy to na chłodno (z)weryfikują. 

 



Źródło: Gazeta Polska

Wojciech Mucha