Archidiecezja Seattle wyjaśnia, że wiadomości te są nieprawdziwe, bo błogosławiący mężczyznę kapłan nie miał pojęcia, iż błogosławi mu na śmierć. Sprawa nie jest jednak wcale tak oczywista, jak chciałaby archidiecezja, bo nawet jeśli proboszcz nie wiedział wszystkiego, to miał świadomość, do czego szykuje się mężczyzna. Odbył z nim rozmowę, przekonywał go do tego, by wybrał życie, a gdy się to nie udało, zadał pytanie archidiecezji, czy może odprawić jego pogrzeb.
Kuria odpowiedziała, że tak, ale pod warunkiem, że nie będzie wątpliwości, iż nikt nie połączy tego ze wsparciem dla samej formy śmierci. Nabożeństwo odprawiono. I tu warto postawić pytanie: czy rzeczywiście w przypadku wspomaganego samobójstwa, i to przeprowadzonego z towarzyszeniem dziennikarzy, powinno się odbyć nabożeństwo pogrzebowe? Fuller swoją decyzją zanegował katolickie nauczanie. Czy w takiej sytuacji, jawnego zaparcia się Kościoła i Boga, nie powinno się rozważyć odmowy pogrzebu?