Dziś podwórkowych kapliczek pamiętających czasy Powstania Warszawskiego zostało zaledwie około dwustu. Najwięcej z nich jest na Pradze, w Śródmieściu i na Woli.
"Dzień poświęcenia naszej kapliczki był dużym wspólnym świętem sąsiadów. Pamiętam to zgromadzenie i uroczysty nastrój. Rzeźba została zamówiona u prof. Zofii Trzcińskiej-Kamińskiej. Mieszkaliśmy tu do 7 lub 8 sierpnia 1944 r. Niemcy wyrzucili nas z domu, widziałam, jak się palił. Zgarniali meble na środek mieszkania, oblewali benzyną i podpalali miotaczem ognia... Wróciłyśmy latem 1945 r. Dom był spalony, ale mury stały. Figura Matki Boskiej też stała” – wspomnienie mieszkanki ul. Łowickiej na Mokotowie w Warszawie, Anny Wolińskiej, wśród kilkunastu innych przytoczyła Magdalena Stopa w albumie pt. „Kapliczki warszawskie”.
W podwórkach i bramach
W czasach niemieckiej okupacji, kiedy srożył się straszliwy terror, kiedy łapanki i masowe egzekucje tworzyły przerażającą codzienność, ludność Warszawy zamykała się w swoich kamienicach. Godzina policyjna nakazywała zamykanie bram o określonej godzinie i w ten sposób niepewni niczego mieszkańcy domów chociaż na chwilę odcinali się od okupacyjnego piekła. Łączyły ich wspólne wieczorne modlitwy przy podwórkowych świętych obrazach, wzniesionych kapliczkach i niewielkich figurkach.
Najwięcej tych miejsc wspólnych modlitw powstało w Warszawie w czasie kilku miesięcy 1944 r., kiedy część dzielnic odzyskała wolność, za którą społeczność miasta dziękowała Bogu i gorąco modliła się za walczących powstańców oraz swoich najbliższych. Wznoszone wtedy kapliczki prawie nigdy nie były ważnymi dziełami sztuki i nie prezentowały wysokich wartości artystycznych. Ich znaczenie polegało na sile religijnych i patriotycznych emocji, zacierających różnice społeczne wśród modlących się i łączących wszystkich wspólną troską o przyszłość. Gorąca modlitwa przed skromną kapliczką, czasem nawet niezadaszoną, ale zawsze strojną w świeże kwiaty, gdzie za zakurzoną szybą widniała gipsowa postać Matki Boskiej lub stał ukrzyżowany Jezus Chrystus, tworzyła niezwykłą atmosferę dającą nadzieję, że można ten przerażający czas niemieckiego terroru jakoś przeżyć. Na murowanych kapliczkach, które przetrwały do dziś na warszawskich podwórkach, jeszcze czasami można dostrzec ślady po wojennych pociskach, widać je również na ścianach starych kamienic. Można też zobaczyć dziesiątki zdobiących je ofiarowanych osobistych pamiątek w postaci krzyżyków, medalików, różańców, ryngrafów, a nawet fragmentów wojskowego wyposażenia (orzełki, klamry wojskowych pasów).
Znaki polskiego pejzażu
Krzyże i kapliczki to w Polsce przede wszystkim element krajobrazu wiejskiego. To tam na skrzyżowaniach dróg, w okolicach, w których działy się ważne dla miejscowej ludności wydarzenia czy w podzięce za cudowne uzdrowienia stawiano krzyże i drewniane lub murowane niewielkie kapliczki. Ich architektura nawiązywała do większych budowli sakralnych, m.in. do kościelnych dzwonnic, stąd spotykało się nawet trzypoziomowe kapliczki z sygnaturką na szczycie. Dzwonek tam umieszczony zwoływał ludzi na nabożeństwa majowe lub na wieczorne modlitwy.
O ile jednak niewielka kapliczka ze świętą figurą jest w wiejskim pejzażu dobrze wyeksponowana i widoczna z daleka, o tyle taka sama mała architektura sakralna, przeniesiona z czasem do miast i uświęcająca miejskie podwórka oraz bramy, znana była tylko przez okolicznych mieszkańców. W zakamarkach miejskiego podwórka czy we wnękach przejezdnej bramy budowane z prymitywnych elementów kapliczki często prezentowały krucyfiks adorowany przez Matkę Boską i św. Jana Ewangelistę. Wśród innych tematów można zauważyć najczęściej przedstawienia Najświętszej Maryi Panny, Trójcy Świętej, Chrystusa i ważnych dla danej społeczności świętych. Kult maryjny, zawsze bardzo ożywiony w Polsce, przybierał na sile w chwilach ważnych i krytycznych dla całego narodu. Tak właśnie się działo w czasie Powstania Warszawskiego. Przed obrazami lub figurami Matki Bożej, widocznymi w przeważnie otwartych kapliczkach, były stawiane bukiety raz żywych, a raz sztucznych kwiatów, a także zawieszane drobne wota.
Pamięć o Powstaniu
Interesujący i poruszający przykład upamiętnienia Powstania Warszawskiego w miejscowości odległej od Warszawy odkrył znany historyk dr Wojciech Brojer. Już w dwa lata po Powstaniu w miejscowości Dąbrówno, woj. warmińsko-mazurskie, pow. Ostróda, została wzniesiona kapliczka z taką inskrypcją: „W drugą rocznicę Powstania Sierpniowego 1944 w Warszawie. Ku uczczeniu pamięci poległych. Dąbrówno 1946 r.”. Z publikacji dr. Wojciecha Brojera pt. „Mikołaj Wasik 1898–1977” dowiadujemy się, że inicjatorem i budowniczym owej pamiątkowej kapliczki był ówczesny wójt Dąbrówna Mikołaj Wasik. To przedwojenny zawodowy podoficer, później żołnierz Powstania Warszawskiego, walczący w Zgrupowaniu NSZ „Chrobry II”. Jego córka Zofia, łączniczka Zgrupowania, zginęła w czasie bojowej akcji na ul. Siennej.
Wasik po Powstaniu ukrył się przed komunistami na Mazurach w Dąbrównie, gdzie nielegalnie w ciągu jednej nocy ze współpracownikami wymurował ową pamiątkową kapliczkę. Odsłonięta została 1 sierpnia 1946 r., przeżyła PRL i obecnie została uznana za najstarszy w Polsce pomnik upamiętniający Powstanie Warszawskie.