- Jakiekolwiek roszady poszczególnych partii opozycyjnych - czy pójdą razem, czy osobno - to nie ma znaczenia. To, co się teraz dzieje to konsekwencja procesów transformacji kierowanych przez liberałów, którzy marginalizowali mechanizmy socjalne. Nieważne w jakiej formuje pójdzie opozycja to nie zmieni układu sił w sensie struktury wyborców - ocenił w rozmowie z Niezalezna.pl prof. Kazimierz Kik, politolog z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.
Lider PO Grzegorz Schetyna poinformował, że Platforma do wyborów parlamentarnych idzie jako Koalicja Obywatelska (tworzona przez PO, Nowoczesną i Inicjatywę Polską) poszerzona o społeczników, ekspertów i samorządowców. W skład koalicji nie wejdą PSL i SLD, które były częścią Koalicji Europejskiej stworzonej na wybory do Parlamentu Europejskiego.
Prof. Kazimierz Kik zapytany o to, co takiego się wydarzyło, że PSL i SLD nie pójdą do wyborów z PO stwierdził, że "zadecydowała refleksja PSL-u, która polega głównie na tym, że PSL jest ugrupowaniem konserwatywno-tradycjonalistycznym, oczywiście - nade wszystko jest on ugrupowaniem władzy, ale jednak PSL może być ugrupowaniem władzy, ale elektorat ma konserwatywny, tradycjonalistyczny oraz katolicki".
Patrząc na liczbę głosów, jaka w ostatnich latach padała na PSL można dostrzec, że zgubił on połowę swojego elektoratu. Wynikało to z tego, że współrządził z PO, a potem wszedł w skład Koalicji Europejskiej. PSL zorientował się, że nie zwalczanie PiS jest najważniejsze, a uratowanie PSL-u i pojawił się instynkt samozachowawczy oraz wymuszenie takiej decyzji na Kosiniaku-Kamyszu, które było oddolne. Sam Kosiniak-Kamysz jest politykiem elitarnym, tzn. dobrze czuje się w tzw. elitach, ale jednocześnie jest też racjonalny - widzi, że on dobrze czuje się w elicie, natomiast wyborca PSL-u już niekoniecznie
- wyjaśnił.
Mówiąc o SLD, politolog stwierdził, że "nie pójdzie razem z PO dlatego, że PO do tego nie dopuściła - zorientowała się, że to byłoby zachwianie proporcji ideologicznych i mogłoby się oderwać konserwatywne skrzydło wyborców".
Politycy mogą robić różne roszady, ale muszą uwzględniać, czy na te roszady będą mieć wyborców, a należy pamiętać, że dzisiaj w Polsce mamy wyborców bardziej ideowych niż politycznych. Do PO i do PSL przyszła refleksja
- podsumował.
Na pytanie czy rozbita opozycja wpłynie na korzyść Prawa i Sprawiedliwości, Kazimierz Kik ocenił, że "na sukces PiS pracowały błędy ostatnich 30 lat".
Dzisiaj to nie jest kwestia PiS-PO, dzisiaj to jest kwestia tzw. Polski A i Polski B. Przebudzili się zmarginalizowani w procesach transformacji Polacy i oni głosują. PiS najdokładniej przeczytało te procesy i je zrozumiało. Jakiekolwiek roszady poszczególnych partii opozycyjnych - czy pójdą razem, czy osobno - to nie ma znaczenia. To, co się teraz dzieje to konsekwencja procesów transformacji kierowanych przez liberałów, którzy marginalizowali mechanizmy socjalne. Nieważne, w jakiej formule pójdzie opozycja - to nie zmieni układu sił w sensie struktury wyborców
- wskazał politolog.