Niektóre media chętnie podchwyciły kanadyjską plotkę o tym, że Roberta Kubicę w Williamsie zastąpi Nicholas Latifi. Fakt, że Le Journal de Montreal chce promować kanadyjskiego kierowcę kosztem Polaka nie dziwi. Zaskakuje natomiast jak chętnie polskie portale kolportowały tę wiadomość nie sprawdzając podstawowych faktów. Chociażby, że Latifi nie ma licencji umożliwiającej starty w wyścigach Formuły 1.
Kanadyjski artykuł miałby być powodowany "troską" o to czy Kubica poradzi sobie na trudnym technicznie torze w Monako, gdzie rozegrane zostanie najbliższe Grand Prix Formuły 1. Dziennikarze Le Journal de Montreal przygotowali zatem ciekawą historię o tym jak ich rodak zastąpi Polaka. Przy okazji "zapominając", że taki scenariusz jest praktycznie niemożliwy.
Latifi nie ma uprawnień do startu w wyścigach F1 - ten sezon spędza w serii Formuły 2. W Williamsie pokazuje się tylko w testach. Nie inaczej będzie we Francji, gdzie w pierwszym treningu ma wystąpić właśnie trzeci kierowca zespołu. W wyścigu pojadą natomiast Kubica i Russell.
Kanadyjczycy, którzy tak obawiają się o formę Polaka nie wiedzą też najwyraźniej, że Kubica jest w pełni gotowy do startu w Monako. Co do jego przygotowania fizycznego żadnych wątpliwości nie ma ani lekarz, który opiekował się Kubicą po wypadku, ani sam kierowca. O formę Kubicy spokojna jest również Claire Williams, która o pracy Roberta i Russella wypowiada się w samych superlatywach, zdając sobie sprawę, że ich samochody nie mogą obecnie konkurować z resztą stawki.
Warto również przypomnieć, że na torze ulicznym w Baku, w niedawnym GP Azerbejdżanu Polak pojechał bardzo dobrze. Ktoś mógłby zauważyć, że rozbił bolid podczas tamtego weekendu... Po pierwsze: nie on jeden. Pozostaje także zapytać czy wiadomo jaki wpływ na błąd na 8. zakręcie miał niesprawny układ hamulcowy w bolidzie Kubicy.