- Dzisiaj mamy czeski film, a za chwilę możemy mieć sajgon. Dziś mamy odpowiedzi tylko na dwa pytania. Wiemy, że odrzucono wynegocjowaną umowę i utrzymano rząd Theresy May. Na wiele innych pytań odpowiedzi dalej nie ma - mówił, odnosząc się do brexitu, Witold Waszczykowski w rozmowie z Niezalezna.pl.
We wtorek Izba Gmin zagłosowała przeciwko proponowanemu przez rząd projektowi umowy o zasadach wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Przeciwko propozycji zagłosowało aż 432 posłów przy zaledwie 202 głosach poparcia (przewaga 230 głosów). Tak wysokiej parlamentarnej porażki urzędującego brytyjskiego premiera nie było od ponad 100 lat.
Wczoraj wieczorem Brytyjska Izba Gmin zagłosowała przeciwko złożonemu przez opozycyjną Partię Pracy wnioskowi o wyrażenie wotum nieufności dla rządu Theresy May. Przeciwko propozycji zagłosowało 325 posłów przy 306 głosach poparcia (przewaga 19 głosów). W efekcie szefowa rządu i jej ministrowie pozostaną na stanowiskach. Po głosowaniu brytyjska premier Theresa May zaapelowała do posłów wszystkich ugrupowań o "zjednoczenie się, postawienie interesu narodowego na pierwszym miejscu i zrealizowanie woli wyrażonej w referendum" o wyjściu kraju z UE. Jak oceniła, "zdecydowana większość Brytyjczyków chce od nas doprowadzenia do Brexitu i rozwiązania innych poważnych kwestii, które są dla nich ważne".
W rozmowie z Niezalezna.pl były szef MSZ Witold Waszczykowski ocenił, że "dzisiaj mamy czeski film, a za chwilę możemy mieć sajgon".
Dziś mamy odpowiedzi tylko na dwa pytania. Wiemy, że odrzucono wynegocjowaną umowę i utrzymano rząd Theresy May. Na wiele innych pytań odpowiedzi dalej nie ma
- mówił.
Polityk PiS zaznaczył, że "premier May ma w tej chwili trzy drogi, którymi może pójść".
Może pójść drogą wskazaną przez unijny trybunał, który jakiś czas temu stwierdził, że można zignorować prośbę o wystąpienie z UE, można tę prośbę anulować i wrócić do funkcjonowania w UE. To oznaczałoby, że dwa lata poszły na marne oraz, że wolę społeczeństwa brytyjskiego jednak zignorowano. Druga droga to pojechać do Brukseli i zacząć otwartą rozmowę o tym, co możemy zrobić. Czy Bruksela przedłuży czas na negocjacje? W tym jest wielka rola Brukseli, wielka rola takich polityków jak Tusk, który powinien wywrzeć presję, a także Tajani, który jest przecież Włochem i powinien pomyśleć po linii narodowej. Trzecia droga to machnąć ręką i iść na twardy brexit, co byłoby dla Europy kataklizmem, bo oznacza to rozstanie się z drugą gospodarką Europy, mocarstwem światowym. Oznaczałoby to setki negocjacji czy z UE, czy z poszczególnymi państwami. To byłby koszmar, który też by kosztował
- wyjaśnił rozmówca Niezalezna.pl.