- Fundusze spójności są przydzielane krajom według dwóch kryteriów - ich wielkość zależy od populacji kraju oraz stopnia rozwoju. Fundusze te mają za zadanie wyrównać poziom życia i one nie były nigdy i mam nadzieję, że nadal nie będą łączone z żadnym wydźwiękiem ideologicznym, a tak to wygląda - wyjaśnił w rozmowie z Niezalezna.pl Witold Waszczykowski.
Dziś w Parlamencie Europejskim odbyło się głosowanie w sprawie powiązania dostępu do funduszy Unii Europejskiej ze stanem praworządności. Stan rządów prawa w krajach członkowskich będą oceniać eksperci.
Były minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski w rozmowie z Niezalezna.pl wskazał, że "to działalność pozatraktatowa, ponieważ w żadnym dokumencie, a tym bardziej w traktatach, nie ma definicji praworządności".
Pojawia się termin "praworządność", natomiast nie jest podana jego definicja. Można więc zadać pytanie - według jakiego kryterium badana jest praworządność danego kraju? Przecież inne dokumenty unijne mówią o tym, że np. ustrój sądów i cała koncepcja wymiaru sprawiedliwości to prerogatywy krajów członkowskich. W związku z tym zaatakowanie nas przez Komisję Europejską w wyniku stworzenia w 2014 r. stworzenia procedury badania praworządności jest również pozatraktatowa. Przez dwa lata, jako szef MSZ, broniłem się przed tym
- dodał.
Były szef MSZ podkreślił, że "fundusze spójności są przydzielane krajom według dwóch kryteriów - ich wielkość zależy od populacji kraju oraz stopnia rozwoju".
Fundusze te mają za zadanie wyrównać poziom życia i one nie były nigdy i mam nadzieję, że nadal nie będą łączone z żadnym wydźwiękiem ideologicznym, a tak to wygląda. Pozatraktatowe badanie praworządności, a teraz łączenie ich z funduszami wspólnotowymi wygląda jak ideologiczne rozwiązanie, które ma dyscyplinować kraje, aby funkcjonowały tam rządy tzw. liberalnej demokracji. To konstrukcja ideologiczna stworzona kilkadziesiąt lat temu w krajach zachodnich, potem wyeksportowana do naszego regionu po transformacji. Tak, jak połowie XIX w. wymyślono marksizm i uważano, że jest to najwyższa forma postępu, potem w połowie XX w. wymyślono liberalną demokrację uważając, że to ona jest najwyższą formą postępu. Jednak jest to forma niedemokratyczna, eliminująca z dyskursu, a także polityki partie nazwijmy to konserwatywne
- mówił Waszczykowski.
Rozmówca Niezalezna.pl wyjaśnił, że "mamy więc problem, że wynik tego głosowania to element światopoglądowej wojny toczonej od kilkudziesięciu lat i przymuszenia świata, żeby rozwijał się w jeden model".
To złe rozwiązanie nie tylko dla Polski, ale i wielu innych krajów, także Europy Zachodniej, gdzie w wielu krajach obywatele się buntują przeciwko narzucanej tzw. liberalnej demokracji
- dodał.