Stosunek francuskich elit władzy do obywateli dobrze ilustruje dyskusja o tzw. RIC, czyli referendum z inicjatywy obywatelskiej. Postulaty „żółtych kamizelek” dość szybko wyszły bowiem poza żądania czysto ekonomiczne i w połowie grudnia pojawił się pomysł wprowadzenia instytucji referendum na wniosek 700 tys. obywateli, która mogłaby uśmierzyć „gniew ludu”. Rząd najpierw stanowczo twierdził, że jest on niekompatybilny z istniejącym systemem demokracji V Republiki, ale wobec gwałtowności i siły manifestacji tego typu debatę dopuścił. Jednak premier Philippe wnet sformułował kilka zastrzeżeń co do zakresu tematów i kontrolowania takiej inicjatywy przez instytucje władzy. Czy da to uspokojenie nastrojów? Wątpliwe. Dyskusja nad RIC trwa, ale już teraz wszystko wskazuje na to, że ramy referendów, o ile do wprowadzenia tego rozwiązania dojdzie, będą tak przykrawane, by w gruncie rzeczy niczego nie zmieniać – czyli by było, jak było.