GP: Za Trumpa Europa przestanie być niemiecka » CZYTAJ TERAZ »

Cisza na morzu?

Polski system łączności morskiej sprawdza się na naszej części Bałtyku. Ale o jego skuteczności wielokrotnie przekonały się też jednostki pływające poza polskimi wodami terytorialnymi.

zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne
pixabay.com/rudi205

Na Morzu Bałtyckim, po którym dziennie pływa nawet 3 tysiące jednostek, dochodzi średnio do 120 wypadków i kolizji rocznie. Najbardziej niebezpieczne są Cieśniny Duńskie i okolice Helsinek. Jednak o wypadkach na polskich wodach terytorialnych słychać rzadko. Nie tylko ze względu na mniejszy ruch w tej części Bałtyku, ale też dlatego, że mamy bardzo skuteczny system łączności morskiej. Od ćwierć wieku za łączność w ramach ogólnoświatowego morskiego systemu powiadamiania odpowiada w Polsce firma Emitel, dysponująca odpowiednim zapleczem technologicznym i infrastrukturą. Emitel to polska spółka, której jedynym udziałowcem jest amerykański fundusz inwestycyjny Alinda.

Wzdłuż polskiego wybrzeża rozlokowane są stacje nasłuchowe. Dzięki nim dyżurujący przez całą dobę, 365 dni w roku, zespół doświadczonych i wyszkolonych operatorów może odbierać sygnały alarmowe i przekazywać je do Morskiego Ratowniczego Centrum Koordynacyjnego w Gdyni. Stamtąd zapewniana jest łączność w trakcie akcji poszukiwawczych i ratujących życie, wysyłane są porady medyczne, czy informacje pogodowe, niezbędne do bezpiecznej żeglugi. System łączności jest tak skonfigurowany, aby objąć cały obszar odpowiedzialności polskiej administracji morskiej. Zresztą nie tylko polskiej. Polacy wielokrotnie odbierali sygnały S.O.S od międzynarodowych jednostek poza naszymi wodami terytorialnymi.

- Co najmniej dwukrotnie nasi operatorzy odebrali wezwanie pomocy od niemieckich statków, które będąc na niemieckich wodach nie mogły połączyć się z rodzimymi służbami ratunkowymi. Gdynia natychmiast zawiadomiła służby niemieckie i marynarze zostali uratowani – mówi Beata Grabarczyk, rzecznik firmy Emitel.

Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej nie raz odbierało wyrazy uznania dla polskiego systemu łączności morskiej i morskich ratowników za skuteczność służb ratunkowych. Dlatego pewnym zaskoczeniem było ogłoszenie w maju przetargu na nowy system łączności, obejmujący budowę całkiem nowej infrastruktury, w tym stacji nasłuchowych, powołanie nowych zespołów do obsługi systemu i przejęcie zadań od obecnego operatora. Zdaniem ekspertów, na których powołuje się operator, budowa nowego systemu może przynieść pogorszenie jakości i możliwości tego morskiego systemu bezpieczeństwa. – Emitel tworzył swoje stacje w najlepszych i najwyższych możliwych lokalizacjach na polskim wybrzeżu.

Między innymi dzięki temu ma tak dobry zasięg na morzu – wyjaśnia Beata Grabarczyk. Nowy system siłą rzeczy będzie musiał powstać w dużo gorszych lokalizacjach, przez co jego możliwości będą znacznie ograniczone. Przedstawiciele operatora uważają, że szkoda przeznaczać publiczne pieniądze na coś co już mamy i jest wydajne. Jest wiele pilniejszych projektów, które trzeba zrealizować by wzmocnić polską infrastrukturę morską.

 



Źródło: niezalezna.pl

#żegluga #Morze Bałtyckie

Andrzej Ratajczyk