Przed kandydatem PiS na prezydenta Kalisza stoi mnóstwo ważnych i trudnych wyzwań. Jakie inwestycje są pierwszoplanowe, czy kaliskie zakłady mogą pozyskać nowe kontrakty i co zrobić, żeby mieszkańcom miasta żyło się lepiej? O planach na prezydenturę w Kaliszu dla portalu Niezalezna.pl mówi poseł Piotr Kaleta.
Jest Pan kandydatem Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta Kalisza. Jaki ma Pan pomysł na swoją kampanię?
Przede wszystkim chciałbym przeprowadzić ją skutecznie, bo jeżeli już ktoś podejmuje się kandydowania, to po to, żeby wygrać. Wydaje mi się, że jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że śladem mojego grupowania mogę zaproponować mieszkańcom Kalisza konkret i obiecać coś, co zostanie zrealizowane i naprawdę wypełnione. Myślę, że Prawo i Sprawiedliwość dało już przykład, że jest chyba jedyną formacją polityczną po 1989 roku, która tak na dobrą sprawę spełnia, realizuje i przejmuje się swoimi obietnicami, żeby mogły naprawdę zafunkcjonować jako rzeczywistość. W związku z tym chciałbym przedstawić taki program dla Kalisza, który będzie programem realnym, prorozwojowym i możliwym do wykonania.
Jakie potrzeby Kalisza są najpilniejsze?
W moim przekonaniu są dwa obszary, które rzeczywiście powodują, że nieustannie trzeba o tym rozmawiać i trzeba je nieustannie monitorować - to oczywiście kwestia inwestycyjna, drogowa. Kalisz jest pod tym względem bardzo, ale to bardzo zaniedbany. Mam tu na myśli przede wszystkim obwodnicę, a Kalisz jest jedynym stutysięcznym miastem w Polsce, które jeszcze nawet nie ma projektu takiej obwodnicy! Drugą kwestią jest służba zdrowia. Tutaj pojawia się taka sytuacja, że niejako samorząd Kalisza nie jest właścicielem ani szpitala, ani innych jednostek, które to zadanie mają wykonać. Ale ponieważ jest to tak bardzo istotny problem dla Kaliszan, przede wszystkim mam tu na myśli szpitalny oddział ratunkowy - SOR, gdzie są tak bardzo długie kolejki, że chciałbym znaleźć takie rozwiązanie, które mogłyby wpłynąć na możliwość dofinansowywania, na przykład jakieś etaty lekarskie. Jeżeli to nie będzie możliwe od strony prawnej, to przejąć na siebie jakąś część, która mogłyby odciążyć budżet szpitala po to, żeby te pieniądze zostały przeznaczone właśnie na powiększenie stanu etatowego lekarzy.
Czy przewiduje Pan ostrą rywalizację o urząd prezydenta miasta i czy wie Pan coś o strategii konkurentów?
Nie wiem i tym się nie przejmuję, ponieważ to jest coś, co oni wypracowują; niewątpliwie trzeba obserwować swoich konkurentów politycznych, ale ja chciałbym iść przede wszystkim w stronę merytorycznej dyskusji o tym, co tak naprawdę, realnie możemy dla Kalisza zrobić, bo potrzeb jest dużo. W tej chwili, z racji tego, że jestem parlamentarzystą - także parlamentarzystą partii, która w tej chwili jest u steru władzy, to wydaje się, że mam odpowiednie predyspozycje i wiem, jak się poruszać w tych obszarach, gdzie trzeba pozyskiwać dodatkowe środki finansowe, wiem w jakie drzwi zapukać, bo przecież wszystkie samorządy pukają do tych samych drzwi… Ale niektóre robią to mniej, a niektóre bardziej skutecznie.
Jak chce Pan przekonać do siebie wyborców?
Wydaje mi się że z racji tego, że jestem na co dzień w parlamencie - obserwuje i wiem, jakie mogą pojawić się programy, jak je szybko wdrożyć w życie, zrealizować i jak napisać dobre wnioski. Tego właśnie chciałbym pilnować. A te środki, które należy pozyskać z budżetu centralnego są bardzo istotne – m. in. jest jedna rzecz, wydaje się - na końcowym etapie i wkrótce nastąpi jej realizacja: jest to pozyskanie bardzo poważnych środków na dofinansowanie kaliskiej Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego WSK, które - mam nadzieję - będą mogły przejąć dwie firmy, które są na terenie Polski, ale także dofinansować je od strony pozyskania kontraktów zbrojeniowych. To jest bardzo istotne, ale i realne do wykonania.|
Jaki skutek może mieć to dofinansowanie?
Dzięki temu może nastąpić przyciągnięcie do Kalisza inwestorów z obszaru budżetowego, a to jest konkret. To nie jest tylko hasło, że chcemy przyciągnąć inwestorów prywatnych, bo taki inwestor - jeżeli będziesz chciał przyjść do Kalisza - to on tak czy tak przyjdzie. Trzeba mu tylko zbudować pewną dobrą atmosferę urzędniczą. A tu chodzi o konkretne sprawy, które mogą zaistnieć w Kaliszu, w oparciu o już funkcjonujące zakłady, ale w ramach kontraktów rządowych.
Chce Pan zdyskontować doświadczenie posła i byłego starosty dla potrzeb miasta?
Pani redaktor, ja naprawdę kocham Kalisz. To jest miasto które dało mi wszystko, co mam pięknego, drogiego… Czas się odwdzięczyć.
Powiedział Pan, że chce przyciągnąć inwestorów do Kalisza, żeby rozwijał się tu biznes. Jak to zrobić?
Jestem zdania, że musimy też naprawdę dobrze przyglądać się temu wszystkiemu, co jest zapowiadane przez premiera Morawieckiego, ale nie tylko. Kalisz jest najważniejszym ośrodkiem południowej Wielkopolski. Jest także ośrodkiem, wokół którego znajduje się strefa rolnicza, bardzo istotna. W Kaliszu funkcjonował zakład, który w tej chwili nie spełnia tej roli, jaką spełniał kiedyś - to są kaliskie Winiary, które były nastawione na kontraktację produktów rolnych. Sądzę, że w ramach tworzonego holdingu spożywczego należałoby do tego wrócić. Niekoniecznie Winiary, ale być może trzeba stworzyć - w oparciu o lokalnych przedsiębiorców własny holding, który będzie mógł w ramach projektów rządowych, kontraktować zakup warzyw, dawać im odpowiednią cenę, ale przede wszystkim - przetwarzać. A to może być robione albo w Kaliszu, albo także we współpracy z osobami, które już prowadzą w Kaliszu swój biznes.
Obserwując ceny owoców i warzyw, jakie rolnicy uzyskują w punktach skupu - nawet dziesięciokrotnie niższe, niż ceny w sklepie, to chyba dobry plan...
Tak sobie to wyobrażam, że byłaby to działalność dedykowana, bo przecież w samym Kaliszu też mamy rolników - jest chociażby dzielnica Dobrzec, dzielnica Sulisławice, która jest typowo rolnicza. Chciałbym też zwrócić uwagę na to, że ci okoliczni rolnicy mogliby po prostu w Kaliszu sprzedawać swoje produkty w konkretny, uczciwy i rzetelny sposób, który będą mogli na początku swojej działalności czy kontraktacji zaplanować. I tu właśnie jest kwestia pominięcia pośredników, których czasami jest bardzo wielu. Bo jeżeli kilogram ziemniaków u rolnika kosztuje 20 gr, a na półce finalnie kosztuje 2 zł, to zobaczymy , jaki to jest ciąg… Podaję to oczywiście na skróty, ale zobaczmy co by się stało, gdyby udało się tych pośredników ominąć. Pozycja rolnika musi tutaj wzrosnąć, jeśli chodzi właśnie o ten końcowy etap, żeby produkcja była opłacalna. Po prostu: na tym wszyscy skorzystają.
Co jeszcze ważnego można zrobić dla Kalisza?
Wprawdzie rozmawiamy w Warszawie i wiem, że może nie wszystkie te rzeczy są znane dla Kalisza, ale Kalisz ma jedną inwestycję drogową, która oprócz obwodnicy jest bardzo istotna. Sprawa dotyczy zakorkowania południowego Kalisza poprzez strzeżony przejazd kolejowy. Myślę, że przy tych propozycjach, które przedstawiał też premier Morawiecki, choć mówił wprawdzie o mostach, a my mówimy o wiadukcie, ale to wszystko są drogi lokalne - chciałbym właśnie ten problem rozwiązać. Trzeba doprowadzić do sytuacji, aby miejsce najbardziej zakorkowane, które później generuje kolejne korki i zatory w całym Kaliszu było bezkolizyjne i przelotowe. W oparciu o programy rządowe jest to, moim zdaniem, do zrealizowania i chciałbym takie rozwiązanie jak najszybciej wprowadzić.
Jakie jest Pana hasło wyborcze?
Ja nie mam żadnych sloganów. Mam same konkrety, które w najbliższym czasie mieszkańcom Kalisza zaprezentuję.