Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Piotr Iwicki wspomina Tomasza Stańkę

"Nazwisko Tomka było rozpoznawalne na całym świecie. On miał swoje niepowtarzalne, chętnie kopiowane brzmienie. Szorstkie, bardzo dynamiczne, chwilami agresywne ale i - gdy było trzeba - liryczne. Dzisiaj patrzę wstecz i widzę, jak wiele było Tomka w moich kluczowych, życiowych, zawodowych momentach" - zmarłego dziś Tomasza Stańkę wspomina Piotr Iwicki.

fot. YouTube

Pisanie dziennikarskie zacząłem od recenzji jego koncertu w Jazz Clubie Akwarium w 1992 roku. Pierwszy mój duży radiowy wywiad zrobiłem z Tomkiem. Wiele znakomitych rozmów, które ustawiły mi pojmowanie sztuki, nie tylko muzyki, również odbyłem z Tomkiem. Wielu anegdot nie wypada przytaczać, ale jedna jest smaczna. Kiedyś w samochodzie powiedziałem mu, jakie dziwne problemy maja organizatorzy koncertów. O ich kłopotach i tym, jak wielki trzeba mieć dryg do tego aby być organizatorem. I Tomek odpowiedział po chwili zamyślenia...

Organizator, to był ten, kto za komuny, w obcym mieście, bez grosza w kieszeni, potrafił zorganizować litra. 

Do dzisiaj powtarzam to, kiedy słyszę narzekania producentów festiwali. Działa. Ale jest coś, czym Tomek kiedyś mnie rozbroił. a nawet dwa razy. Tomek szefował artystycznie festiwalowi w Bielsku-Białej. Było życzenie, aby koncert Chicka Corei i Gary'ego Burtona został zrecenzowany przez Iwickiego. Pojechałem, wysłuchałem recitalu mistrzów w zachwycie i już po, staliśmy sobie na zapleczu kościoła, w którym impreza się odbyła. Wszyscy robili sobie zdjęcia, ja rozmawiałem z Burtonem i pewnym momencie Tomek woła mnie, abym stanął z nim do fotografii. I powiedział słowa, które wbiły mnie w ziemię, ale i pogłaskały męską próżność: Chodź, musimy zrobić sobie zdjęcie: najlepszy polski jazzman z najlepszym polskim krytykiem jazzowym.

Lubiliśmy się. Czasami dzwonił i pytał, aby wysondować, czy dany artysta to gwiazda na miarę jego oczekiwań. W sensie rangi festiwalu. Kiedyś gdy dzwonił, gdzieś z tyłu, z jakiegoś sprzętu leciało Red Hot Chili Peppers. Pytam czy tego słucha, a on na to, że gra sobie na trąbce z nimi, bo mają fajny "time"Zmartwił mnie jakieś trzy tygodnie temu, kiedy zdradził, że gaśnie, ale szybko dodał, że to efekt niesłuchania Marka Karewicza, który wytykał mu, jego - oględnie mówiąc - niesportowy przed laty tryb życia.

W sobotę po wiadomości, że odeszła Kora, włączyłem sobie "O!" Maanamu. Tam jest takie solo Tomka. Znakomite. No to teraz z Karewiczem i Korą sobie pewnie tego słuchają. I jeszcze coś. Tomek miał styl. Świetnie się ubierał (był niedoszłym plastykiem, malarzem), dbał  o detale. Potrafił melomanom dać piękne dźwięki a fotografom przed sceną tak się ustawić, że mieli genialne kadry. Miał wielką świadomość sceny, rozumiał jak działa muzyczny biznes w światowej skali. Był jego częścią.  

CZYTAJ WIĘCEJ: Nie żyje wybitny jazzman, Tomasz Stańko. Miał 76 lat

 



Źródło: niezalezna.pl

#jazzman #jazz #wspomnienie #Piotr Iwicki #Tomasz Stańko

Piotr Iwicki