Niby wszystko to zabawne. Bo jak ich traktować poważnie? Klauny przemycające bojówkarzy w bagażnikach. Idioci bazgrolący sprejem po elewacji Sejmu, akty wandalizmu na jego terenie. Wyliczać dalej? Groteskowe posłanki czy (wybaczcie szczerość) ewidentnie pijani bądź naćpani posłowie odmieniający przez wszystkie przypadki słowa: „nazizm”, „faszyzm”, „konstytucja”.
Nie można nie wspomnieć o morderczym toi toiu, który dokonał nieudanego zamachu terrorystycznego na posła Brejzę, oraz o naszej ekspertce od historii, a zwłaszcza od konstytucji – to prawdziwy mózg ostateczny totalnej opozycji – czyli Kindze Gajewskiej. Zresztą widzieliśmy to już wcześniej, podczas ciamajdanu i puczu żenady. Oni są po prostu konsekwentni w byciu cyrkowymi pajacami. Tyle że po zdrowym śmiechu z tej groteski przychodzi ponure wspomnienie.
Przecież ich histeria doprowadziła już do tragedii. Biedny człowiek, który im uwierzył, który wziął na poważnie ich brednie o dyktaturze, totalitaryzmie czy nazizmie, zginął w męczarniach, popełniając samobójstwo... I wtedy wracają kolejne wspomnienia – tego, jak zachowywali się później. Jak usiłowali wmówić Polakom, że tak należy „walczyć z dyktaturą”.
Zaczął się taniec hien nad grobem człowieka. Próba wykorzystania do maksimum tej śmierci. Bez żadnych oporów, żadnego udawania – usiłowano sprzedać tę tragedię jako zrozumiały i godny naśladowania czyn. I, drodzy Czytelnicy, dlatego boję się tych klaunów. Znów intencjonalnie nakręcają tę spiralę szaleństwa. A ta ich groteska potrafi też niestety zabić. Co na to oni? Będą się z tego cieszyć. I boję się, że to znowu ich cel, że na to grają. Pracują na kolejną taką tragedię. Oczywiście ta śmierć będzie ich winą. Ale oni mają to gdzieś.