O fake newsach, manipulacji i próbach wpływania na procesy demokratyczne pisaliśmy wiele choćby w kontekście metod, jakie stosowane są w rosyjskich „fabrykach trolli”. „Gazeta Polska” publikuje wyniki zaskakującej analizy, z której wynika, że dzieje się to także na naszym podwórku.
Procedowana w Sejmie nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt ma m.in. doprowadzić do zakazu hodowli i zabijania zwierząt futerkowych. Sprawa jest poważna, bo pomimo protestów społecznych i apeli mieszkańców wsi oraz obrońców zwierząt, garstka futrzarzy ubija nad Wisłą aż 10 milionów norek rocznie. Nic więc dziwnego, że wszelkimi sposobami usiłują oni wpłynąć na zatrzymanie procesu legislacyjnego.
Przedstawiamy wyniki analizy internetowej aktywności „internautów”, którzy najgorliwiej wspierają „futrzarzy”. Do tego stopnia gorliwie, że zdołali zdominować nawet dyskusję w… telewizji publicznej.
Analizie poddano listę profutrzarskich profili w serwisie Twitter. Konta te są najaktywniejsze w powielaniu treści i interakcjach związanych z problemem hodowli. Strofują przeciwników zabijania zwierząt futerkowych, nierzadko wchodzą w dyskusje, gdzie krytykują polityków i dziennikarzy, tworząc wrażenie „szerokiego poparcia” dla hodowców. Do analizy wybrano następujące konta:
igorkwiatkowsk2, a_rudzynska, jab_nikol, JagaPiatek, j_tomaszek, Kuszyczek86, MatDom80, SebastianCieli2, SkowronekPati, WojtRambalski, Szczepaniak89, emikra79, Pietrz85Kinga, BartekSobcz, GabiPaw, OwackaAneta, PWilklas, WerDoma92, AleksanderJani7, 88Kruk, gaja_85, MarPaw75, SzymanekB, Holubar_, LysikG, tyk0_tyk, AndrzejGrala
Już wstępna analiza wskazuje, że 8 z nich (29,6%) zostało założonych tego samego dnia (10.10.2017), a 22 z nich (81,4%) między początkiem października a 26 listopada. Dość szybko zostały użyte.
30 listopada ub. r. wyemitowany został program TVP „Warto rozmawiać”, poświęcony kwestii hodowli zwierząt na futra. Na ekranie emitowane są tweety od telewidzów, którzy użyją hasztagu #wartorozmawiać. Jak się okazuje wiele z treści, które pojawiły się na ekranie zostało wygenerowanych przez analizowane przez nas konta, co sprawiało wrażenie „akceptacji” dla hodowców i miało wpływ na odbiór dyskusji na widzów.
Oczywiście nie wszystkie tweety przeciwników zakazu pochodziły z analizowanych kont. Emitowano także m.in. wpisy "prozwierzęcych" wolontariuszy. Co jednak ciekawe, w dyskusji na ekranie głos zabrali także brat i bratanica Andrzej Piątaka - oskarżanego o dręczenie norek hodowcy i b. posła Ruchu Paliktota - którzy nazywali przyjaciół zwierząt „ekoterrorystami”. Gdyby jednak nie zautomatyzowane wpisy, widz nie miałby wrażenia „polaryzacji dyskusji” i poparcia dla hodowców...
Prawdopodobieństwo tego, że analizowane przez nas konto jest w pełni (lub pół) automatyczne, obliczone zostało na podstawie algorytmu doktora Michaela W. Kearney z uniwersytetu w Missouri. Aby sprawdzić zachowania danych użytkowników i oszacować prawdopodobieństwo tego, czy konto jest prowadzone przez zwykłego internautę człowieka, czy też jest całkowicie (lub w części) zautomatyzowane, algorytm ów używa liczenia maszynowego - bierze pod uwagę zachowania „botopodobne”, włączając w to liczbę obserwujących i obserwowanych przez dane konto, użycia hasztagów, sposoby oznaczania innych użytkowników i rozkład użycia wielkich liter w ostatnich 100 tweetach. Metoda dra Kearneya ma dokładność na poziomie 93%, innymi słowy myli się rzadziej niż 7 razy na 100. Zgodnie z tym algorytmem prawdopodobieństwo, że każde z tych kont jest botem, wynosi ponad 90%.
Drugim dowodem na to, że konta są mechanicznie zarządzane z jednego miejsca, jest wykres ich aktywności dostarczany przez stronę socialbearing.com. Aktywność każdego użytkownika na Twitterze jest unikatowa. Tak wygląda np. wykres tweetów wyżej podpisanego:
Tożsame wykresy aktywności dwóch użytkowników portalu byłyby czymś bardzo niezwykłym. Niemal identyczne wykresy dla 14 różnych kont budzą więc uzasadnione wątpliwości, a w przypadku omawianych kont tak się dzieje, co ilustruje poniższe zestawienie.
Na tym nie koniec zbieżności. Około 40% osób obserwowanych przez te konta się powtarza. Oprócz innych kont profutrzarskich (obserwują siebie nawzajem) konta te śledzą m.in. Hillary Clinton, Fundację Wsparcia Rolnika i… piosenkarza Justina Biebera. Służą one także do nagłaśniania w sieci związanej z przemysłem futrzarskim akcji respectUs. W badanych 200 wpisach każde z kont użyło hasztagu #respectUs 76-78 razy.
Na zdjęciach użytkownicy udający „prawdziwych zwolenników hodowli” wyglądają jak „typowi Kowalscy”. By poznać prawdę, sprawdzono rosyjskojęzyczny internet. Wyniki są zaskakujące. Dla przykładu użytkownik Kinga Pietrzak (@Pietrz85Kinga) używa zdjęcia z rosyjskiej strony z reklamami prostytutek. Wyników z Rosji jest więcej.
Ktoś może się zżymać i twierdzić, że to teoria spiskowa. Jednak analiza aktywności 19 podejrzanych kont i 456 wrzuconych przez nie tweetów wspierających futrzarzy i atakujących przeciwników zabijania zwierząt wykazała, że w 344 powielane treści się powtórzyły (75,4%). Wśród treści powtarzających się w aktywności wszystkich kont, 244 razy były one powielane dokładnie w tej samej kolejności przez wszystkie konta. Prawdopodobieństwo zaistnienia takiego zdarzenia wynosi tyle, ile… wygranie 31 razy z rzędu w totolotka przez tę samą osobę.
Wspomniane konta były także używane do promocji treści związanego z przemysłem futrzarskim (opisywaliśmy te związki) portalu wsensie.pl. Dnia 12 maja w Warszawie odbył się Marsz Św. Huberta, w którym garstkę uczestników stanowili hodowcy norek. Po marszu, 13 maja o 02:49 w nocy, portal wSensie umieścił na Twitterze wywiad z Janem Szyszko pt. „Nie można profesjonalizmu w ekologii zastępować ekoterroryzmem”. Analiza komentarzy pod tym wpisem pokazuje, że aż 9 komentarzy z 11 (81,8%) należy do futrzarskich botów. Wpisy były umieszczane o bardzo niezwykłej jak na niedzielę porze - hurtowo najpierw między 5:09 a 5:15 rano, a potem między 7:15 a 7:23. Analogicznie konta te zostały użyte do promowania ojca Tadeusza Rydzyka, który dla wsensie.pl wypowiedział się że „organizacje ekologiczne to ekoterroryści”. Nie ma więc wątpliwości, że analizowani „zwolennicy hodowli” są „zarządzani” z jednego miejsca i wykorzystywani do tworzenia fałszywego obrazu debaty wokół projektu ustawy o ochronie zwierząt.
Nie tak dawno opisywaliśmy na łamach „Gazety Polskiej” inną, również opracowaną przez Fundację Viva „Czarną księgę futrzarskich manipulacji”, która pokazuje skalę nieetycznego działania przeciwników wprowadzenia ustawy, przy użyciu mechanizmów stosowanych choćby przez prokremlowską propagandę. O co chodzi? O zdestabilizowanie procesu legislacyjnego poprzez sztucznie kreowaną „opinię publiczną”, manipulacje politykami, mediami i ich odbiorcami. Słowem – korzysta z „fabryki trolli”. Jeśli można tak działać w przypadku hodowli zwierząt futerkowych, można zapewne i przy kwestiach bezpieczeństwa państwa.