Informacja – podana przez portal Niezależna.pl za „Gazetą Polską Codziennie”, a chwilę później przez portal „Rzeczpospolitej” – że na nagraniach z czarnych skrzynek nie ma głosu gen. Andrzeja Błasika, powinna spowodować, że kilku kolejnych „ludzi honoru” strzeli sobie co najmniej w policzek.
Teza sączona opinii publicznej o naciskach prezydenta na pilotów poprzez gen. Błasika legła w gruzach. Padła też teoria o słabym wyszkoleniu załogi samolotu. Widzieli właściwą wysokość na właściwym wysokościomierzu.
Dlaczego więc lecieli za nisko? Rządowe media próbują nas przekonać, że świadomie latali sobie na wysokości drzew w poszukiwaniu lotniska. Absurd goni kłamstwo. Coraz bardziej szkoda czasu na polemikę z kretynami, którzy nie potrafią nawet dobrze kłamać.
Co innego jednak nie daje mi spokoju. Pod wersją, według której gen. Błasik był w kokpicie, podpisało się dziesiątki osób. Na jakiej podstawie wysnuto takie wnioski? Pomylono głosy? Otóż nie. To zresztą jeszcze byłoby zrozumiałe. Okazuje się, że kluczowe zagadki tej katastrofy wraz z potwornym oskarżeniem wobec pilotów i dowódcy wojsk powietrznych sformułowano, opierając się na bardzo wątłych przypuszczeniach. Szef komisji badającej katastrofę w Smoleńsku Jerzy Miller potwierdził trop obecności gen. Błasika w kokpicie na podstawie rozmieszczenia ciał i ich obrażeń. Z tego co wiadomo, ciała badali jedynie rosyjscy lekarze. Jak kompromitujące to były badania, pokazała sekcja zwłok Zbigniewa Wassermanna.
Położenie ciał po katastrofie też zostało ustalone przez Rosjan. Ale nawet gdyby nasi eksperci mogli swobodnie zbadać miejsce tragedii, to znaleźliby ciało gen. Błasika w tym samym miejscu co ciało jednego z pilotów i jedenaście innych ofiar. Opinia publiczna nie znała tego materiału dowodowego. Mogła się łudzić, że badania są robione solidnie. Prawdę mówiąc, nawet ja, mając od dłuższego czasu dosyć ugruntowane stanowisko w sprawie tragedii w Smoleńsku, sądziłem, że raport Millera będzie opierał się choćby na półprofesjonalnych ekspertyzach. Przecież pod tym dokumentem podpisało się kilkudziesięciu specjalistów. Nikt z nich nie zaprotestował, nikt nie chciał pokazać, że coś jest nie w porządku. Nie wiedzieli, co podpisują? Nie wiedzieli, że krzywdzą niewinnych ludzi?
Panowie z komisji Millera, jesteście warci każdego stanowiska w III RP. Ciężko na nie zapracowaliście. Byle kto by czegoś takiego nie zrobił. Dla mnie jednak każdy z was jest po prostu… skończony.
Źródło:
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Tomasz Sakiewicz