Do napisania tego felietonu zainspirował mnie znany (i skądinąd bardzo dobry) muzyk Tymon Tymański. Stwierdził on ostatnio w pewnej telewizji (nie napiszę jakiej, wierząc w inteligencję Czytelników. Niech domyślą się sami, jaka to stacja jest źródłem tego typu „mądrości”), że wstydzi się być Polakiem.
W związku z tym, gdy ktoś go pyta, skąd pochodzi, odpowiada, że jest kosmitą. No i teraz można byłoby to komentować na wiele sposobów. Że Tymański jest typem idealnym pewnego zdurnienia celebrytów. Że tego typu wypowiedź idealnie oddaje stan „ducha” części polskich elit, jeśli „duchem” można nazwać te miazmaty intelektu. Że takie właśnie odezwy, których celem jest jedno – wielki wrzask: „Jestem fajniejszy i lepszy od reszty mojego narodu, przytulcie mnie, mądrzy panowie z zagranicy”, pokazuje głębię refleksji i moralności, którymi chciano nas karmić przez lata III RP. W końcu, że taka wypowiedź Tymańskiego jest w bolesny sposób arcypolska, pokazująca najgorsze cechy naszego narodu, postkolonialną mentalność jego części, kompleksy i słomę w butach. Cokolwiek by mówić o państwach zachodnich, tam raczej nikt na tak durny tekst by sobie nie pozwolił. Jasne, mógłby powiedzieć: wstydzę się za prawicowych/lewicowych polityków czy wyborców. Nie określałby jednak swojej pogardy odnoszącej się do całości kraju czy narodu. Bo po prostu tamtejsi obywatele posiadają w sobie dumę z tożsamości, coś, czego nie pojmą te nasze „elity” chowane na TVN czy „GW”. Ale z drugiej strony, po co takie rzeczy tłumaczyć Tymańskiemu? W jakim celu w ogóle go przekonywać i z nim dyskutować? Niby zawsze powinno się starać o dialog, ale zniżając się do tak niskiego poziomu? Właściwie pomyślałem, że Tymon ma rację, że jego oświadczenie bardzo mi się podoba i niech tak dalej trzyma. Bo pomyślcie, drodzy Czytelnicy. Nagle wszyscy, którzy wstydzą się być Polakami, przestają mówić, że nimi są. To moje marzenie. Byłoby cudnie.