Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Trump ostro przeciwko Rosji

Czy obecność silnego państwa żydowskiego na mapie Bliskiego Wschodu jest w interesie Polski? Bez dwóch zdań - tak.

Donald Trump w demonstracyjny sposób ogłosił światu, że Stany Zjednoczone uznają Jerozolimę za stolicę państwa Izrael i rozpoczynają procedurę przenoszenia do niej swej ambasady. Decyzję amerykańskiego prezydenta należy postrzegać w kilku kontekstach. Najważniejszy jest związany z interesem i bezpieczeństwem Polski. Tak zdecydowany gest wobec Izraela jest bez wątpienia umocnieniem sojuszu między Waszyngtonem a Jerozolimą (nie Tel Awiwem) w ostrej kontrze wobec dyplomacji rosyjskiej, która nie tylko ofensywnie działa w regionie, lecz także była i jest zainteresowana rozluźnieniem relacji izraelsko-amerykańskich. Trump musiał uznać, iż sytuacja na świecie zmierza w tak niedobrym kierunku, że zdecydował się na gest, który na pewno zakończy kremlowskie podchody, a dodatkowo mocniej zepnie działania Jerozolimy i Waszyngtonu. Mówiąc kolokwialnie: sprawy dotyczące światowego bezpieczeństwa wymagają, by Ameryka miała na Bliskim Wschodzie absolutnie niewzruszonego sojusznika, który stanie u jej boku także wówczas, gdy trzeba będzie podjąć radykalne działania przeciwko rosyjskim interesom. W tym miejscu decyzja Trumpa dotycząca uznania Jerozolimy dotyka interesów naszego kraju. Po pierwsze, widać, że Biały Dom nie boi się ostrych antyrosyjskich działań i to w Kremlu widzi źródło zagrożenia dla bezpieczeństwa na świecie. Po drugie, Polska – tak jak Izrael – może pełnić rolę strategicznego sojusznika USA w naszej części Europy. A to w każdej konfiguracji będzie oznaczało wzmocnienie naszego bezpieczeństwa. W obiegowej opinii relacje amerykańsko-izraelskie są znakomite bez względu na to, kto jest lokatorem Białego Domu. To jednak nie jest prawda. Prezydentura Obamy to czas dużych napięć. Można nawet postawić tezę, że poprzednik Trumpa działał przeciwko izraelskiemu sojusznikowi, swą polityką wpisując się w narrację sowiecką, wedle której państwo żydowskie jest faktycznie agresywnym kolonizatorem, najeźdźcą wykorzystującym Holocaust do zapewnienia sobie bezkarności za zajęcie palestyńskich ziem. Prawo Żydów do posiadania własnego państwa nie wynika z zadośćuczynienia po Zagładzie, lecz przede wszystkim z tysięcy lat obecności na tym terytorium. Jerozolima przez wieki  była centrum izraelskiego świata, ten kontekst jest kluczowy dla dzisiejszych rozstrzygnięć. Można również trwale porzucić mrzonki o tzw. procesie pokojowym – zjawisku znanym jedynie z przemówień polityków, a niewystępującym w realnym świecie. Jedyną drogą do normalizacji sytuacji na Ziemi Świętej jest działanie metodą faktów dokonanych, wymuszających na społeczności palestyńskiej zaakceptowanie istnienia państwa Izrael. Problem relacji izraelsko-palestyńskich nie polega bowiem na sporze o granice czy nawet samą Jerozolimę. W Autonomii Palestyńskiej ze świecą szukać tych, którzy szczerze przyznają Izraelowi prawo do istnienia. Czy obecność silnego państwa żydowskiego na mapie Bliskiego Wschodu jest w interesie Polski? Bez dwóch zdań – tak. To bowiem obecność naszej cywilizacji w świecie zdominowanym przez islam – nie chodzi o sentymenty, lecz o realną politykę, bo przecież łączy nas bliska  współpraca z USA i przez to wspólne cele. A poza tym Izrael zakładali obywatele Rzeczypospolitej, nigdy nie możemy o tym zapomnieć. Zresztą vice versa.
 

 



Źródło:

#Donald Trump #Izrael #Rosja #Bliski Wschód #Polska

Katarzyna Gójska