W sobotę zakończył się w Olsztynie 6. Ogólnopolski Festiwal Filmu Niezależnego Okno. Główną nagrodę otrzymała Agnieszka Kozaczka-Gralak za film „Prorok”. - Profesjonaliści zaczęli gnuśnieć. Zamknęli się w salonach i zaczęli lekceważyć amatorów, a ci ich przeskoczyli. - z Wiolettą Machniewską, dyrektor Ogólnopolskiego Festiwalu Filmu Niezależnego Okno rozmawia Anna Krajkowska.
Festiwal Okno krąży po Polsce. Odbywał się już w Ełku, Pszczynie i Warszawie, tym razem zawitał do Olsztyna. Jak Pani ocenia tegoroczną edycję?
Tak, festiwal wędruje. Zależy nam bowiem, żeby jak największa publiczność lokalna miała do niego dostęp. Dla nas to jest bardzo ważne, bo nie chcemy reprezentować żadnego salonowego nurtu, tylko iść do ludzi. Myślę, że to wielka zaleta naszego festiwalu i dobrze się sprawdza. W Olsztynie wydarzenie się bardzo udało. Dopisały filmy i świetna publiczność. Oglądaliśmy filmy nawet do północy, a mimo tak późnej pory, widownia była całkiem spora. Mieszkańcy Olsztyna nam dziękowali za ten festiwal.
Podobały im się filmy?
Tak. Niektórzy przychodzili z ciekawości na festiwal i zostawali. Rozmawiałam z panią, która przyszła, nie zapoznawszy się wcześniej z programem. Była mile zaskoczona filmem o Wojciechu Ziębińskim. Okazało się, że znała tego bohatera i miała okazję zobaczyć dokument o nim. Bardzo się wzruszyła. Przychodzili też nauczyciele, mówili, że chcą pokazać niektóre filmy swoim uczniom w szkołach.
To zatem wielki sukces festiwalu. Zwłaszcza, że jak Pani wielokrotnie podkreślała, festiwal OKNO jest festiwalem otwartym. Tu jednakowe szanse ma profesjonalista i amator.
Od początku nam zależało, aby ten festiwal był otwarty dla wszystkich. I jesteśmy dumni, bo dzięki naszej imprezie dwie osoby zajęły się filmem na poważnie. Pierwsza, to Jolanta Hajdasz, ubiegłoroczna laureatka, druga to Agnieszka Kozaczka-Gralak, tegoroczna tryumfatorka. Przed rokiem przysłała swój pierwszy film, który bardzo się wyróżnił. Zachęciło ją to, by zająć się filmem. I jej tegoroczna produkcja jest doskonała. Utarła nosa profesjonalistom. Ci zaczęli gnuśnieć. Zamknęli się w salonach i zaczęli lekceważyć amatorów, a amatorzy ich przeskoczyli.
Jaki jest ten zwycięski film Agnieszki Kozaczki-Gralak? Czym zachwycił widownię?
To film, jakiego dotąd na festiwalu nie było. Autorka niezwykle połączyła obraz z wierszem. To stworzyło wyjątkową harmonię. Ona wtłoczyła w nas ten film. Mogę powiedzieć, że odbiera się go duszą i ciałem. Coś niesamowitego.
Inne filmy też były dobre?
Jak wspomniałam, projekcje trwały do północy. Jury co rusz zmieniało swojego faworyta. Tak było do samego końca. Filmy stały na wysokim poziomie i pokazywały ciekawe tematy. Bo na naszym festiwalu nie zamykamy się na jakiejś konkretnej tematyce. Mogą być filmy mówiące o historii, ale też pokazujące bieżącą rzeczywistość. Nasz festiwal jest ze wszech miar otwarty.
Jaki jeszcze film zrobił na Pani wrażenie?
To dokument, który otrzymał nagrodę specjalną - „Krok po kroku” Adama Wasiaka. Opowiada on o zajęciach z nurkowania dla osób niepełnosprawnych. Okazuje się, że osoby niepełnosprawne się świetnie czują w wodzie, na równi ze sprawnymi. Wasiak pokazał ludzi, którzy czynią dobro dla drugiego człowieka. I o to też chodzi w naszym festiwalu. Naszą ideą jest dawać od ludzi – reżyserów, innym ludziom – widzom.