Niemające końca atakowanie Polski za wyimaginowane niszczenie Puszczy Białowieskiej jest jednym z podstawowych frontów, jaki Bruksela – wspierana przez totalną opozycję i wszelkiej maści tzw. organizacje pozarządowe zasilane systematycznie a to z Berlina, a to ze spółek z rosyjskim kapitałem – otworzyła przeciwko nam.
Rzecz jasna, nikogo nie interesuje, co naprawdę dzieje się w puszczy. Jak zmieniła się w ciągu ostatnich lat? Jaka jest historia ochrony tego terenu? Jak pasą się na niej pseudoekologiczne byty, które zainteresowane są wyłącznie organizowaniem wrzasku wokół puszczy, bo ten generuje im większe dochody (jest uzasadnieniem dla nowych programów, raportów, konferencji itp., a za takowe zawsze ktoś zapłaci). Puszcza przydaje się do atakowania Polski, bo jest łatwym narzędziem propagandowym. Ile trzeba się natrudzić, by przekonać europejską opinię publiczną, iż rząd PiS jest zły, bo odmawia przyjęcia tzw. uchodźców w sytuacji, gdy coraz więcej Europejczyków czuje się zagrożona z powodu ich obecności. Jakże prościej jest roztoczyć przed publiką ckliwą opowieść o wyrąbywanym pierwotnym lesie – kogo nie chwyci ona za serce? I właśnie na takim przeświadczeniu opiera się trwające od miesięcy szaleństwo związane z oskarżaniem Polski o niszczenie dziedzictwa przyrodniczego. Jest wyłącznie akcją PR, której celem jest oczernianie wizerunku naszego kraju w oczach obywateli UE tylko po to, by móc wywierać na nas presję w sprawach o znacznie większym kalibrze. Jak grubymi nićmi szyta jest ta propagandowa ustawka, najlepiej pokazuje historia nieszczęsnego żubra, który z terenu RP zawędrował do Niemiec. W obu państwach chroniło go to samo unijne prawo, jednak w Polsce dodatkowo tradycja dbania o przyrodę, doglądania jej. Za Odrą – już bez tego zwyczaju – odtworzony ogromnym wysiłkiem polskich naukowców, leśników i mieszkańców puszczańskich miejscowości żubr dostał na dzień dobry kulę w łeb. Był zdrowy, spokojny, ale na swe nieszczęście także duży, wobec tego Niemcy, powołując się na zagrożenie bezpieczeństwa publicznego, uśmiercili go bez zbędnych ceregieli. A Bruksela równie gładko uznała ich działanie za słuszne. Tak się składa, że wycinka sanitarna świerków w Puszczy Białowieskiej prowadzona jest z tego samego powodu i w oparciu o to samo prawo. Uśmiercone przez kornika drzewa przewracają się przy stosunkowo niewielkim wietrze, w okolicach Białowieży doszło już do śmiertelnych wypadków. Mimo oczywistego uzasadnienia związanego z zagrożeniem życia i zdrowia ludzi oraz równie oczywistego uzasadnienia związanego z koniecznością powstrzymania ekspansji kornika Polska szarpana jest przez KE, Trybunał Sprawiedliwości i PE. A wszystko dlatego, że w demokratycznych wyborach Polacy wybrali nie tych, którzy pasowali unijnym elitom.