Funkcjonariusze komunistycznej Służby Bezpieczeństwa właśnie tracą profity za prześladowanie współobywateli i odbieranie im wolności. Po ponad ćwierćwieczu III RP w końcu powstał rząd, który chciał i był odpowiednio silny, by zabrać przywileje ludziom czerpiącym szczególne uposażenie za pracę na rzecz zniewolenia Polski.
W mediach postkomunistycznych lament i manipulacja. Byłych funkcjonariuszy komunistycznej bezpieki przedstawia się jako „milicjantów” z narażeniem życia łapiących najgroźniejszych przestępców lub nieszczęśników płacących utratą części emerytury za „błędy młodości”. Mieli być niedojrzali, niezorientowani, nierozumiejący polityki itd. Dziwnym trafem wszyscy ci oderwani od rzeczywistości dzisiejsi cierpiętnicy w latach 80. jak w dym walili do kadr SB. Rozżalona była funkcjonariuszka na łamach gazety, co to Jaruzelskiego i Kiszczaka ogłosiła ludźmi honoru, tłumaczy, że zajmowała się odsłuchem. Z padających w tekście dat wynika, że parała się tą robotą w okolicach bestialskiego zamordowania księdza Jerzego. Czym dokładnie był odsłuch i kogo pani z SB „odsłuchiwała” – tego się niestety nie dowiadujemy. Jedno jest pewne: żąda za swój trud specjalnie wysokiej emerytury. Tak zwana ustawa dezubekizacyjna nie pozostawi bezpieczniaków bez środków do życia. Jedynie zrówna ich miesięczne świadczenia do poziomu, na jakim pobiera je większość Polaków, w tym ich ofiary. Na pierwszy rzut oka dramatycznie brzmi argument – chyba ulubiony przez postkomunistyczne media – że nowe prawo dotknie też tych, co to tylko dzień, tydzień czy miesiąc przepracowali w SB. Pracowali krótko, bo służbę im rozwiązali – nie mogli dłużej. Skoro zgłaszali się do niej pod sam koniec PRL, to chyba chcieli z bezpieką związać się na dłużej. I na koniec uwaga o mediach broniących premii emerytalnych dla prześladowców. Nie ma dnia, by na wizji, w eterze czy na łamach ich autorzy nie biadolili nad zagrożonymi w Polsce – w ich opinii – prawami obywatelskimi. I dokładnie ci sami ludzie bronią emerytalnych premii dla tych, którzy zawodowo zajmowali się wyłącznie odbieraniem praw obywatelskich i praw człowieka. Żenada.