Obecnie jesteśmy w stanie ostrego dyplomatycznego konfliktu z Francją, której wiernie sekundują komisarze europejscy. Czy można zrobić cokolwiek od zaraz, aby Macron poczuł niezadowolenie polskiego rządu nieco dotkliwiej niż to wyrażane w formie ostrych przymiotników?
Cóż, Francja jest dziś trzecim inwestorem zagranicznym w Polsce, a skumulowana wartość francuskich inwestycji to ok. 20 mld euro. Oczywiście wytaczanie ciężkich legislacyjnych dział przeciw francuskim firmom, choćby w sektorze handlowym, byłoby trudne i dodatkowo rozjuszyłoby Brukselę. Warto jednak przyjrzeć się narzędziom, które sam Paryż chętnie stosuje wobec kapitału zagranicznego. Ciekawe np., czy wszystkie francuskie firmy przestrzegają polskiego prawa pracy w każdym detalu? A przepisy sanitarne? Prawo budowlane? Przepisy przeciwpożarowe? Możliwości odpowiednio zmotywowanych kontrolerów są doprawdy bardzo szerokie i w pełni legalne. Trzeba tylko mieć odpowiednio sprawny nieskorumpowany aparat administracyjny, który rozumie sugestie nie zawsze formalnie wyrażane. O konsekwencje polityczne zaś niech się martwi prezydent Jowisz.