Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Cisi i skuteczni

Po każdym zamachu terrorystycznym w Europie słyszymy z ust polskich oficjeli i mediów publicznych, że jesteśmy bezpieczni, bo nie przyjmujemy uchodźców, nie bawimy się w multi-kulti. Zatem nic nam na naszej „zielonej wyspie” nie grozi. Przestrzegałbym polski rząd przed hurraoptymizmem.

Minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak po każdym ataku ze strony IS zapewnia polską opinię publiczną: nie grozi nam powtórka z Nicei, Paryża, Londynu, Manchesteru czy Barcelony. Skąd ma taką pewność? „W Polsce, która jest bezpieczna, nie dochodzi do tego rodzaju sytuacji, dlatego że nie ma enklaw, w których mieszkają ludzie nieintegrujący się z miejscem, do którego przybyli” – mówił po krwawym zamachu furgonetką na ulicy La Rambla, w którym zginęło 15 osób, a kilkadziesiąt zostało rannych. Gdy w lipcu ub.r. w analogiczny sposób islamski dżihadysta rozjechał przechodniów na nicejskiej promenadzie, Mariusz Błaszczak stwierdził: „My, w odróżnieniu od Europy Zachodniej, nie mamy takich problemów, nie mamy dzielnic, gdzie panuje prawo inne niż polskie, nie mamy non-go Jones, gdzie nie wkracza polska policja i póki rządzi PiS, tego nie będzie”. To wszystko prawda.


W Hiszpanii też nie ma


Jednak Hiszpanie również takich stref nie mają i nie przyjmują masowo uchodźców. Status uchodźcy uzyskało w ubiegłym roku zaledwie 2,2 proc. z grupy ponad 15 tys. wnioskujących. Prawicowy rząd Mariano Rajoya zachowuje się podobnie do polskiego rządu w kwestii przyjmowania imigrantów, mimo nacisku Brukseli i hiszpańskiej lewicy. Tyle że głośno o tym nie mówi. Według planu przymusowej relokacji uchodźców Hiszpania miała przyjąć ponad 17 tys. uciekinierów z Afryki i Bliskiego Wschodu. Gabinet Rajoya zdecydował się przyjąć niecałe 10 proc. narzuconej kwoty.


Inny przykład podawany przez PiS jako dowód na bezpieczeństwo Polski: ustawa antyterrorystyczna. Niestety, zawsze w niespokojnych czasach, gdy pojawia się fala terroryzmu, ustawodawcy zwiększają inwigilację – tak jest na całym świecie. We Francji i w Belgii do dziś panuje stan wyjątkowy, w USA – po zamachach na World Trade Center – można powiedzieć, że mamy do czynienia z permanentną kontrolą. Trudno się zatem dziwić, że na fali zamachów w Europie i przed Światowymi Dniami Młodzieży polski rząd zdecydował się na ostre środki w sprawach bezpieczeństwa. Żadna ustawa nie wyeliminuje jednak zagrożenia ze strony zideologizowanych fanatyków. Im wystarczą byle jaki nóż, furgonetka, by dokonać krwawej rzezi. Trzeba sobie jasno powiedzieć: Europa jest bezradna – w pewnym sensie Polska również, mimo minimalizowania zagrożenia – i musimy brać pod uwagę możliwość przeprowadzenia zamachu także u nas.


Ten facet bierze nóż


Jaki jest problem w dzisiejszych czasach, by dokonać np. ataku bombowego w galerii handlowej, gdzie spacerujący, zajęci smartfonami i pochłonięci szałem zakupów, nie myślą nawet o swoim bezpieczeństwie? Tak naprawdę nikt nie wie, czy w Polsce nie ma zradykalizowanych islamistów. Przypomnijmy sobie szok, gdy dziennikarz śledczy Witold Gadowski dotarł do Polaka Adama Al N., służącego w IS. Przyszły terrorysta opuścił rodzinę, bo – jak twierdzi – należy ona do niewiernych. Zadeklarował, że wraz z bojownikami dotrze na plac św. Piotra i będzie wykonywał egzekucje na chrześcijanach. Mniej dziwi, gdy propaganda IS odnosi sukcesy na Bliskim Wschodzie i w Afryce. W tym wypadku mówimy jednak o chłopaku z polskimi korzeniami, urodzonym w Niemczech. Czy jesteśmy pewni, że to jedyny wypadek Polaka podatnego na ideologię radykalnego islamu?


„Patrząc w kontekście uczestnictwa w operacji na Bliskim Wschodzie, my jako Polska jesteśmy też mocno zaangażowani, a na pewno dużo bardziej niż Hiszpanie” – ostrzega Magdalena El Ghamari, ekspert ds. bezpieczeństwa Collegium Civitas, w wywiadzie dla PAP-u. I dodaje, że istnieje realne zagrożenie dla Polski ze strony islamskich terrorystów. Podobnie uważa wspomniany Gadowski, którego przecież trudno posądzać o niechęć do obecnego rządu.


– Polska nie jest bardziej zagrożona zamachami niż np. rok czy dwa lata temu – uspokaja tymczasem Wojciech Szewko, ekspert ds. międzynarodowych. W komentarzu zamieszczonym w serwisie Twitter zwraca uwagę, że nasza sytuacja jest nieporównywalna z sytuacją Hiszpanii: – Pod adresem Hiszpanii Państwo Islamskie wysyłało od dawna konkretne groźby. Od początku roku zlikwidowano kilka bojowych komórek IS, ostatnią 28 czerwca na Majorce – zauważa. – Hiszpania ma też tradycje i resztki siatek GICM (Groupe Islamique Combattant Marocain) oraz starej Al-Kaidy (właśnie w Katalonii). Tymczasem Państwo Islamskie od bardzo dawna nie wspomniało w żadnym materiale politycznym lub propagandowym na temat Polski – uważa Szewko.


Przykład idzie z Lublińca


To brzmi uspokajająco, jednak nie powinno usypiać czujności służb. Mariusz Błaszczak wraz z innymi politykami PiS-u powinien wystrzegać się hurraoptymizmu. Jeśli, nie daj Boże, dojdzie do zamachu lub incydentu, jak głosi polityczna poprawność na Starym Kontynencie – co wtedy powie? Nie ma stref muzułmańskich, są kontrole na granicach, działa ustawa antyterrorystyczna, nie przyjmujemy uchodźców, ale państwo jest bezradne? I wreszcie – jak zareagują odpowiednicy ministra w krajach, w których doszło do zamachów i były one recenzowane po każdym ataku przez Mariusza Błaszczaka? Dobrze byłoby, by rząd zajmował się zagrożeniami terrorystycznymi w ciszy, bez medialnych reflektorów, pozostawiając komentarze o naszym stuprocentowym bezpieczeństwie publicystom. Dla dobra każdego z nas. Warto przypomnieć dewizę „Cisi i skuteczni” (łac. Secreti ac e fficaces), która jest dewizą Jednostki Wojskowej Komandosów z Lublińca. Te słowa powinny stać się mottem wszystkich odpowiedzialnych za bezpieczeństwo Polaków.

 



#zamach #terroryzm #Polska #Mariusz Błaszczak

Grzegorz Wszołek