Gdy po południu 2 kwietnia 2005 r. Lech Kaczyński zdecydował, że na placu Piłsudskiego zostanie odprawiona Msza św. w intencji Jana Pawła, nasłuchiwaliśmy wieści z Watykanu, organizując jednocześnie oprawę liturgiczną. I wtedy cudownym zbiegiem okoliczności spotkałem Zosię Sokołowską, która w kilka godzin skrzyknęła 60 osób z różnych warszawskich chórów. Śmierć Ojca Świętego sprawiła, że niedzielna msza stała się wydarzeniem historycznym. Dyrygentka i śpiewacy, mając tak niezwykły akt założycielski, postanowili stworzyć stały chór. Rok później trafili pod skrzydła Centrum Myśli Jana Pawła, będąc chlubą instytucji, śpiewając podczas mszy i uroczystości rocznicowych, uczestnicząc w koncertach, nagrywając prawykonania wielu utworów. Tak było do 2016 r., gdy dyrekcja Centrum i szef Festiwalu Gorzkie Żale, Paweł Dobrowolski, oparli program na spektaklach twórców nie tylko deklarujących dystans do wiary i Kościoła, lecz także aktywnie zaangażowanych we wrogą wartościom chrześcijańskim lewacką subkulturę. Spektakl Passiniego „Znak Jonasza”, choć w opisie interesujący, na scenie epatował nagością, erotyczno-demonicznymi konwulsjami aktorki, co spowodowało wycofanie się z przedstawienia części chórzystów. Dyrekcja Centrum, stojąc przed wyborem: utrzymać lewacko-antychrześcijański kurs spektakli lub wsłuchać się w argumenty śpiewaków, doprowadziła do odejścia części zespołu, w tym twórcy chóru, Zofii Sokołowskiej-Borkowskiej. Od tego momentu jest tylko śmielej. Dyrektor Paweł Dobrowolski dokonał coming out jako aktywista grupy Wiara i Tęcza, chrześcijańskiej organizacji LGBT, a dziś Centrum Myśli Jana Pawła patronuje szyderczej wystawie „Późna Polskość”. Może dlatego, że obok kpin z narodowej tradycji i patriotyzmu pojawia się tam postać Jana Pawła w formie... ogrodowego krasnala!