Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Macron traci popularność

Spadek popularności prezydenta Francji Emmanuela Macrona wykazuje stałą tendencję. W lipcu liczba jego zwolenników zmalała o 10 proc. i Macron zaczyna bić rekordy swoich poprzedników. Jeśli tak dalej pójdzie, to słupki popularności pod koniec kadencji mogą być nawet gorsze, niż to miało miejsce w wypadku wyjątkowo niepopularnego François Hollande’a.

Według sondażu Ifop już tylko 47 proc. ankietowanych Francuzów wyraża ogólną satysfakcję z rządów obecnego prezydenta i zaledwie 7 proc. jest „bardzo zadowolonych” z jego działań. Razem stanowi to 54 proc. Wyniki badań z lipca wykazują zmniejszający się odsetek pozytywnych opinii o 10 proc. W czerwcu „usatysfakcjonowanych” było 54 proc., a „bardzo usatysfakcjonowanych” – 10 proc. Z kolei liczba niezadowolonych wzrosła z 35 do 43 proc. Nadsekwańscy komentatorzy zwracają również uwagę, że powoli kończy się „okres ochronny” pierwszych 100 dni prezydentury i dalej może być jeszcze gorzej.

Zatarg z armią – więcej niż faux pas

O ile można mówić o pewnych sukcesach prezydenta w polityce zagranicznej (dobre relacje z kanclerz Angelą Merkel, udane spotkania z Władimirem Putinem i Donaldem Trumpem), o tyle sytuacja wewnętrzna kraju zaczyna się wyraźnie komplikować.

Niewątpliwy wpływ na spadek popularności Emmanuela Macrona miał jego konflikt z szefem armii, powszechnie szanowanym gen. Pierre’em de Villiersem, prywatnie bratem znanego prawicowego polityka z Wandei Philippe’a de Villiersa.

Poszło tu m.in. o styl postępowania prezydenta. Na zamkniętym posiedzeniu komisji obrony szef francuskiej armii skrytykował decyzję prezydenta o zmniejszeniu w tym roku wydatków obronnych o 850 mln euro. Prezydent Macron nie tylko ujawnił jego wypowiedź, co było mało eleganckie, lecz także złajał go publicznie słowami: „Ja jestem waszym szefem. Są momenty, kiedy trzeba zamilczeć. Armia długo milczała, a teraz mówi zbyt dużo”. Po tej niewątpliwej zniewadze gen. de Villiers pokazał się jeszcze w czasie parady podczas święta narodowego Francji 14 lipca, a następnie honorowo podał się do dymisji.

Kryzys w armii na pierwszym etapie rządzenia to rzecz dość poważna. Dodatkowo obcinanie budżetu armii idzie w parze ze składaniem obietnic o podniesieniu przez Paryż wydatków na zbrojenia do 2 proc. PKB w 2025 r., co wystawia prawdomówność prezydenta na poważną próbę. W tej sprawie media były dość zgodne i pisały wprost o „niespotykanym dotąd tego typu kryzysie”, „błędzie prezydenta”, „metodach siłowego rozwiązywania problemów”. Późniejsze działania Macrona w postaci „odmrożenia” 1,2 mld euro z budżetu pod koniec roku na bieżące wydatki i nominacja na szefa armii relatywnie młodego gen. François Lecointre’a wizerunku prezydenta już nie zdołały poprawić.

Oszczędności budżetowe…

Pewien wpływ na słabnące notowania prezydenta w sondażach mogą też mieć działania polegające na szukaniu oszczędności budżetowych. Zapadła już m.in. decyzja o zmniejszeniu o 5 euro dopłat do czynszów, co, jeśli zważyć, że korzysta z nich 2,6 mln gospodarstw domowych, daje wielomilionową rzeszę niezadowolonych. Pojawiła się również zapowiedź podniesienia ceny paczki papierosów do 10 euro, co we Francji mającej reputację „komina Europy” wzbudza bezpośrednie zainteresowanie około jednej trzeciej społeczeństwa. Również reforma kodeksu pracy, która została dobrze przyjęta przez pracodawców, ale już znacznie gorzej przez związki zawodowe, mówiąc eufemistycznie, nie budzi powszechnego entuzjazmu. W najlepsze trwa też kryzys migracyjny, który rzutuje na brak poprawy bezpieczeństwa na ulicach francuskich miast.

Pewne problemy stwarza także brak doświadczenia parlamentarnego wielu deputowanych prezydenckiej partii LREM. To, co miało być atutem nowego ruchu politycznego – świeżość i rodowody spoza środowiska czysto politycznego – w zetknięciu z rzeczywistością parlamentarną okazało się dla tej partii kulą u nogi.

…i politycznie poprawne reformy

Do tego dochodzą lewicowe pomysły dotyczące dalszego rozmontowywania rodziny (pierwsze kroki w kierunku wprowadzenia prawa do posiadania dzieci przez związki homoseksualne) czy tak aberracyjne idee jak „genderyzacja budżetu”. Minister ds. równości płci Marlène Schiappa chce objąć zasadami „równości” płci każdy etap tworzenia budżetu. Chodzi o ocenę wydatków publicznych pod względem równego traktowania płci. Na przykład subwencje lokalne i centralne na sport muszą być przeznaczane po równo na rozwój tężyzny fizycznej mężczyzn i kobiet itd., itp. Co ciekawe, pilotażowy program tego typu ma się pojawić w… ministerstwie rolnictwa.

Chociaż sondaże popularności nie są rzeczywistą weryfikacją polityków, to ich wyniki mogą być dla niektórych dzwonkiem alarmowym. Emmanuel Macron ma jeszcze dużo czasu, ale jeśli prezydentowi nie uda się przede wszystkim poprawić sytuacji gospodarczej kraju, nie uda się w zauważalny sposób poprawić bezpieczeństwa we francuskich miastach, a jego reformy skończą się na pomysłach z repertuaru „politpoprawności”, to słupki popularności pod koniec kadencji mogą być nawet gorsze, niż to miało miejsce w wypadku wyjątkowo niepopularnego François Hollande’a.

 



#Francja #Macron

Bogdan Dobosz