Mamy szansę na realną zmianę. Władza, zamiast reprezentować interesy potężnych lobbies, musi bronić praw większości obywateli Polski. Na tym miał polegać projekt IV RP. Ten projekt w swoim czasie popierały zarówno Platforma Obywatelska, jak i PiS. Być może entuzjazm dla pomysłu IV RP ze strony PO był jej najbardziej bezczelną sztuczką PR-ową. Kilka miesięcy po przegranych wyborach 2005 r. Platforma stała się oficjalnym reprezentantem sił tworzących III RP. W gronie twórców tego systemu rządów były zarówno służby specjalne, jak i oligarchia mocno powiązana jeszcze z systemem komunistycznym. Widać to choćby po polskim systemie bankowym. W czasie gdy gospodarka potrzebuje każdego grosza, miliardy euro trafiają za granicę. Polska w okresie rządów PO–PSL zwiększyła uzależnienie od rosyjskiego gazu, podpisując umowę negująca sens poszukiwań gazu łupkowego. Nasza polityka zagraniczna niemal przestała istnieć. Symbolem jej upadku były dyrektywy udzielane przez ministra spraw zagranicznych Rosji polskim dyplomatom. Do gospodarki i życia publicznego wciska się korupcja na skalę do tej pory nieznaną. Działania przeciwko wolnym mediom spychają nas w kierunku Białorusi. III RP pokazała Polakom swoją paskudną twarz i jest to twarz Donalda Tuska. Wiedzą o tym jego koledzy i wymienią go jak zużytą oponę.
Nam nie chodzi o zamianę jednego cwaniaka na drugiego, ale o zmianę prawdziwą. Dziś może ją dać tylko objęcie władzy przez PiS. Dlatego na początku tych wyborów postawiłem sprawę jasno. Należy otwarcie poprzeć Prawo i Sprawiedliwość. Nie chodzi o zbudowanie silnej opozycji ani o atrakcyjnego koalicjanta, ale o zupełnie nowy rząd.
Wiadomo już, że do ostatniej chwili wynik wyborów będzie niepewny. W wielu okręgach tysiąc–dwa tysiące głosów zdecydują o dodatkowym mandacie. Ten dodatkowy mandat w skali kraju daje władzę. A więc każdy z nas może mieć ogromny wpływ na wynik wyborów. Musimy nie tylko sami pójść głosować, musimy przekonać także choćby jedną osobę z naszego otoczenia. W tych wyborach, jak w żadnych innych, takie działania przyniosą rezultat.
My zrobiliśmy, co mogliśmy. Nie mając pieniędzy i czasu, stworzyliśmy własny dziennik. Spotkaliśmy się z tak nieprawdopodobną ilością szykan i represji, że wystarczyłoby to na kilka lat kłopotów, które mieliśmy w tygodniku. A jednak udało się przełamać monopol. Sprzedaż dziennika zaczęła rosnąć i miło mi poinformować, że będziemy go wydawać także po wyborach. To wspólne dzieło, nasze i Państwa. Musimy je razem kontynuować.
Pozostaje jeszcze ostatnia sprawa. Trzeba pilnować wyników tych wyborów. Kto może, niech zgłosi się na męża zaufania. Zasada „zero tolerancji dla nieprawidłowości” – musi obowiązywać na każdym etapie. Przy najmniejszej próbie fałszerstwa należy natychmiast powiadomić policję i najbliższych mężów zaufania. Lepiej dmuchać na zimne, niż zlikwidować ostatnią zdobycz demokracji: uczciwe głosowanie.
Mamy w tych wyborach obowiązki: wobec najbliższych, wobec naszej ojczyzny i wobec tych, którzy zginęli w Smoleńsku. Proszę o maksymalną mobilizację.
Źródło:
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Tomasz Sakiewicz