Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Szewczak: czy frank uratuje euro?

Telewizja TVN–CNBC pieje z zachwytu nad porannym zaskoczeniem ze strony Szwajcarskiego Banku Narodowego, który wprowadził sztywny kurs franka do euro na poziomie 1,20 - co natychmiast dało kró

Telewizja TVN–CNBC pieje z zachwytu nad porannym zaskoczeniem ze strony Szwajcarskiego Banku Narodowego, który wprowadził sztywny kurs franka do euro na poziomie 1,20 - co natychmiast dało krótkotrwały efekt obniżenia kursu franka do polskiego złotego z poziomu 3,80 do 3,50.

To olbrzymi i niespotykany spadek o ponad 30 gr w ciągu pierwszego dnia.

Szwajcaria obiecuje, że tego kursu będzie bronić jak niepodległości, skupując walutę i dostarczając franka. To typowa interwencja walutowa, która otwiera puszkę Pandory, to nic innego jak zaproszenie dla walutowych spekulantów. Testowanie wiarygodności i finansowych możliwości Szwajcarów może nadejść szybciej, niż się spodziewają chwilowo uspokojeni kredytobiorcy we franku szwajcarskim. Sztywne kursy walut już wielokrotnie były przyczyną potężnych krachów i kryzysów finansowych, a nawet bankructw państw. Tak się stało w Argentynie w latach 2000-2001, gdy związano argentyńską walutę – peso - z dolarem. Tak było z walutami krajów nadbałtyckich, które ustanowiły po 2004 r. praktycznie sztywne kursy swych walut wobec waluty euro.

Sztywny kurs waluty szwajcarskiej to sytuacja przypominająca przywiązanie małej ekskluzywnej łódeczki do rannego europejskiego wieloryba. Co będzie gdy ten wieloryb zanurkuje. Wtedy nawet największa determinacja sternika tej szwajcarskiej łodzi nie pomoże.

Szwajcaria w ubiegłym roku straciła na interwencji walutowej, dużo mniej ryzykownej, aż 21 mld franków - i na niewiele się to zdało. Frank szwajcarski i tak zbliżył się do relacji 1 do 1 w stosunku do euro. Albo więc Szwajcaria będzie masowo drukować franka, albo poniesie porażkę w walce z światowymi gigantami spekulacyjnymi. A te stada „wygłodniałych wilków”, dzięki drukarskim zdolnościom amerykańskiego FED, dysponują dziś nieograniczonymi zasobami.

Nie na długo więc może Szwajcarom starczyć zasobów, by utrzymać szwajcarską walutowa łódkę na powierzchni. Przy lewarach kredytowych rzędu 1 do 500 można się sprawdzać w licytacji tym bardziej, że w strefie euro dzieje się coraz gorzej; przed nami dopiero bankructwo Grecji i krach finansów publicznych w takich krajach jak Włochy czy Hiszpania. EFSF (europejski fundusz stabilizacyjny) ma zbyt mało pieniędzy, zaledwie ok. 400 mld euro, a potrzeby ratowania krajów PIIGS (Portugalia, Włochy, Irlandia, Grecja, Hiszpania) i skupu ich coraz bardziej śmieciowych obligacji to dziś astronomiczna kwota 2,4 bln euro. Europejskim bankom potrzeba już dziś blisko 200 mld euro dokapitalizowania.

Czy więc maleńka Szwajcaria uratuje gigantycznego europejskiego ssaka, czy nie podjęła nadmiernego ryzyka ratowania nie tyle szwajcarskiej gospodarki, co wspólnej waluty europejskiej, która i tak nie przetrwa kilku najbliższych lat? Jeśli Szwajcaria nie da rady utrzymać sztywnej relacji kursu franka na poziomie 1,20 do euro i polegnie w konfrontacji ze spekulacyjnymi funduszami hedgingowymi polującymi na okazję, kurs franka może poszybować do niebotycznych dziś niewyobrażalnych poziomów. Blefowanie i przejmowanie zakładów walutowych z graczami, którzy grają znaczonymi kartami, mogącymi dowolnie podbijać wysokie stawki, może skończyć się totalną przegraną Helwetów, ale i polskiego złotego.

Nie cieszmy się więc na zapas, że jest już po problemie drogiego franka; w tej wojnie walutowej, w tej rozgrywce polski złoty w ogóle się nie liczy. A pokaz siły Szwajcarskiego Banku Narodowego będzie bardzo kosztowny nie tylko dla Szwajcarów. Nie ma bowiem takiego muru, nawet walutowego, którego by nie przeskoczył osioł obładowany złotem. Teraz drogie będzie euro.

Autor jest głównym ekonomistą SKOK
 

 



Źródło:

Janusz Szewczak