Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Zagadki sojuszników Leppera

Badając okoliczności tajemniczej śmierci Andrzeja Leppera, nie sposób pominąć jednego z najmniej znanych, za to najistotniejszego wątku afery przeciekowej – zagadkowych spotkań Ryszarda Krauze

Badając okoliczności tajemniczej śmierci Andrzeja Leppera, nie sposób pominąć jednego z najmniej znanych, za to najistotniejszego wątku afery przeciekowej – zagadkowych spotkań Ryszarda Krauzego, Janusza Kaczmarka i Janusza Maksymiuka u doktora Władysława R., przedstawianego jako założyciel Światowego Uniwersytetu Nowej Cywilizacji. O człowieku tym wiadomo niewiele, ale jedno jest pewne – interesował się nim polski kontrwywiad.

„Jak nas podsłuchiwano z tym Władkiem, to za przeproszeniem, jakby rozmawiało dwóch nawiedzonych. Ja na przykład Władka pytam: co przestrzeń mówi, czy z tym LiD-em (Lewica i Demokraci – przyp. aut.) to w ogóle wchodzić w grę? A on mówi: jeżeli chodzi o przestrzeń, to nie zrażaj do siebie LiD-u, ale nie wiąż się z nimi” – tak miały wyglądać rozmowy ministra spraw wewnętrznych Janusza Kaczmarka z doktorem Władysławem R., specjalistą w zakresie medycyny niekonwencjonalnej, z którym przyjaźnił się od 30 lat.

Te rewelacje można było usłyszeć z ust samego Kaczmarka w programie „Superwizjer” z 2008 r. Dzięki programowi zrobiło się głośno o Centrum Medycyny Biologicznej, założonym i prowadzonym przez dr. R. W Centrum bywali regularnie Janusz Kaczmarek i Ryszard Krauze w charakterze – jak twierdzi żona byłego ministra – zwyczajnych pacjentów, spotykających się u lekarza tylko przypadkowo. Bywały tam także inne osoby, których losy dziwnie splatają się z liderem Samoobrony, wicepremierem Andrzejem Lepperem, i aferą przeciekową.

Dostrajanie rozstrojonych pacjentów

Co jeden z najbogatszych biznesmenów w Polsce i jeden z najbardziej wpływowych wówczas ministrów mogli leczyć w Centrum dr. R.? Jego gabinety ulokowane były w trzech ośrodkach: w Warszawie, Gdyni i w centrali – w małej miejscowości Rybno na Mazurach.

Poza naświetleniami modulowanymi falami pacjenci poddawani byli m.in. „dostrajaniu” do – jak to nazwał sam R. – „uniwersalnych praw czasu i przestrzeni”. „Na każdy okres i obszar obliczane są korekcyjne modulacje, które skutecznie eliminują każdą infekcję poprzez dostrojenie rozstrojonego pacjenta”.

Jednak jak na pacjentów Krauze i Kaczmarek zachowywali się dość osobliwie. Posiadali własne klucze do oddziału Centrum znajdującego się w mieszkaniu w jednej z gdyńskich kamienic. Przychodzili – jak twierdzą świadkowie nagrani przez reporterów – w odstępach półgodzinnych. Jeden z rozmówców dziennikarzy mówi wręcz: „Przez pierwsze lata Krauze niemal tu mieszkał”.

Co więcej, podczas prac sejmowej komisji ds. domniemanych nacisków wyszło na jaw, że w Centrum Medycyny Biologicznej w Gdyni w charakterze specjalistki ds. marketingu pracowała żona Janusza Kaczmarka, Honorata. To właśnie z jej zeznań wynika, że równie częstym co Krauze gościem w Centrum był minister Janusz Kaczmarek: przez pięć dni w tygodniu korzystał z Centrum Medycyny Biologicznej w Warszawie, natomiast dwa dni w tygodniu, w sobotę i niedzielę, miał korzystać – wraz z żoną – z zabiegów w Gdyni. Honorata Kaczmarek widywała Ryszarda Krauzego w gabinecie, w którym pracowała. Do tego gabinetu przychodził także jej mąż.

Kaczmarek przez długi czas twierdził, że miał okazję rozmawiać z Krauzem tylko parę razy na oficjalnych imprezach. Tymczasem świadek „Superwizjera” opowiada: „Tu się odbywały jakby zbiórki. Widziałem, jak sami sobie otwierali drzwi. Potem siedzieli w środku godzinę, może dwie”. Z jego słów wynika, że wspólne wizyty Kaczmarka i Krauzego w mieszkaniu Centrum Medycyny Biologicznej zaczęły się w 2004–2005 r. i stały się częstsze, gdy Kaczmarek został prokuratorem krajowym.

Te fakty stają się jeszcze bardziej ciekawe w zestawieniu z informacjami uzyskanymi przez „Gazetę Polską”. Wynika z nich, że funkcjonariusze naszych służb specjalnych zarejestrowali rozmowy telefoniczne prowadzone przez Władysława R. z Januszem Kaczmarkiem i Ryszardem Krauzem. Władysław R. mówił: „Numery na dziś to….” i tu padał ciąg cyfr. Co oznaczały te ciągi cyfr, nie wiadomo. Ale żaden z rozmówców dr. R. nie był zdziwiony. Owe „rozmowy” odbywały się w miarę regularnie.

Moskwa potwierdza odkrycie

Z oficjalnej notki Władysława R. wynika, że kończył studia na wydziale lekarskim Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi. Ale, co ustalili dziennikarze, na kilka lat przed aferą przeciekową stracił uprawnienia do wykonywania zawodu lekarza.

W nazwie założonego przez niego Centrum Medycyny Biologicznej pojawia się często dopisek „VIP Dostrojenie”. Skrót mylący, bo nie pochodzi z angielskiego, lecz od pierwszych liter rosyjskich słów „Wriemia i Prostranstwo”. Rosyjski jest tu nieprzypadkowy – żona Władysława R., Galina, jest Rosjanką. On sam uważa, że „język rosyjski w znacznie większej mierze niż pozostałe języki świata nosi cechy kosmicznego języka”.

Jak wynika ze stron internetowych lansujących kuriozalny new-age’owy dorobek Władysława R., jest on twórcą „syntezy starożytnej filozofii medycznej i najnowocześniejszych technologii”, a nawet fundamentów pod „uniwersalną kosmiczną medycynę, psychologię i filozofię”. A „odkrycie naukowe dr. R. zostało potwierdzone przez Wydział Chemii Moskiewskiego Państwowego Uniwersytetu Biotechnologii Stosowanej”.

Sam R. miał mówić w towarzystwie, że walory modulowanych fal świetlnych, które stosuje podczas zabiegów w swych gabinetach, poznał dzięki osiągnięciom medycyny rosyjskiej (poza Polską miał gabinety w Moskwie i w Hiszpanii). Naiwnym pacjentom, którzy u niego – jak u Kaszpirowskiego – szukają poprawy zdrowia, sprzedawał także jakąś tajemniczą wodę.

Jak zeznali pracownicy Centrum Medycyny Biologicznej, Władysław R. chwalił się, że jego żona Galina jest zatrudniona w Kancelarii Putina, który wówczas był prezydentem Rosji.

Dyskretne zainteresowanie kontrwywiadu

Zdaniem naszych rozmówców z kręgów służb specjalnych, działalność Władysława R. była objęta dyskretnym monitoringiem kontrwywiadu. Sposób jego zachowania miał wskazywać, że nie prowadzi zwyczajnej praktyki lekarskiej.

Podczas prac speckomisji ds. domniemanych nacisków przewodniczący z PO ośmieszał posłów PiS, którzy drążyli wątek Centrum doktora R. Sebastian Karpiniuk zapytał Honoratę Kaczmarek, „czy Centrum Odnowy Biologicznej prowadziło jakąś działalność agenturalną”, na co ta odparła: „Nie, to jest absurd. (…) Żona doktora Rybickiego jest Rosjanką. (…) To wystarczyło naszym służbom” (by nabrać wątpliwości).

Bogdan Święczkowski, były szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, powiedział „GP”, że Władysław R. to „bardzo interesująca postać. Niewątpliwie powinna znajdować się w zainteresowaniu służb specjalnych”.

Całość tekstu w najnowszym numerze “Gazety Polskiej”
 

 



Źródło:

Anita Gargas